Wcześniej rozstawiony z numerem drugim Murray pokonał hiszpańskiego tenisistę Davida Ferrera (8.) 6:3, 6:7 (5-7), 6:2, 6:3. Zgodnie z przypuszczenia Raonic posyłał co chwilę potężne serwisy, a Monfils kilkakrotnie odbijał piłkę w niekonwencjonalny sposób. Refleksem popisał się także jeden z widzów, który złapał piłkę wybitą przez Kanadyjczyka w jednej z akcji w trybuny. Wyżej notowany z zawodników tym razem posłał tylko 10 asów, przy 14 po stronie Francuza. Pochodzący z Czarnogóry Raonic miał też 47 uderzeń wygrywających i 36 niewymuszonych błędów. U jego rywala było ich - odpowiednio - 36 i 17. Pierwszy z zawodników miał lepszą skuteczność w zdobywaniu punktów zarówno po pierwszym, jak i po drugim podaniu. Spotkanie trwało dwie godziny i 17 minut. Kanadyjczyk zrewanżował się przeciwnikowi za porażkę w ich dwóch wcześniejszych konfrontacjach. W środę Monfils tylko raz zdołał przełamać podanie zawodnika, który współpracuje od niedawna ze słynnym Hiszpanem Carlosem Moyą. Zarówno Raonic, jak i Monfils w środę po raz pierwszy w karierze wystąpili w ćwierćfinale Australian Open. W przypadku półfinał jest najlepszym dotychczas wynikiem w Wielkim Szlemie. Pierwszemu udało się to wcześniej w Wimbledonie w 2014 roku, a drugiemu we French Open osiem lat temu. Kanadyjczyk kontynuuje dobrą passę, która zaczęła się na początku roku. Wygrał wówczas turniej ATP w Brisbane. W tym sezonie jest jak na razie niepokonany. W środę został też pierwszym reprezentantem swojego kraju, który dotarł do najlepszej "czwórki" w Melbourne. - To niesamowite uczucie. Tenis bardzo szybko się rozwija w Kanadzie. To wielki zaszczyt być tego częścią - podkreślił tuż po spotkaniu 25-letni zawodnik, który w 1/8 finału wyeliminował rozstawionego z "czwórką" Szwajcara Stana Wawrinkę, triumfatora Australian Open sprzed dwóch lat. Monfils na pokonanie w Wielkim Szlemie rywala z Top20 światowego rankingu czeka od 2014 roku. Wówczas w 1/8 finału US Open wygrał z Bułgarem Grigorem Dimitrowem.