"W dzisiejszych czasach tenis zdominowany jest przez szybkie korty i siłową grę, opartą na bardzo silnych serwisach i uderzeniach. Tutaj zawodnicy występują na wolniejszych kortach i dlatego technika robi się wyjątkowo ważna. W ten sposób gra jest płynna i pozwala na prawdziwe, długie pojedynki i wymiany wielu uderzeń w walce o każdy punkt. Dla publiczności jest to pokaz całego piękna tenisa" - powiedział Borg w wywiadzie dla dziennika "Svenska Dagbladet". Szwed podkreślił, że Wimbledon jest jego zdaniem w dalszym ciągu najważniejszym turniejem tenisowym świata i największym wydarzeniem sezonu. "Kiedy odbijałem piłki o drzwi garażu naszego domu w Soedertaelje, myślałem tylko o dwóch turniejach - o Pucharze Davisa i Wimbledonie. Do dzisiaj uważam, że moim największym osiągnięciem w karierze była wygrana w finale Wimbledonu - 5 lipca 1980 roku z Johnem McEnroe. Zwyciężyłem wtedy po raz piąty z rzędu, lecz właśnie ten wielki, fantastyczny i dramatyczny mecz do dzisiaj śni mi się po nocach. Uczestniczyć w Wimbledonie jest marzeniem każdego tenisisty, a wygrać, to niesamowite przeżycie. W dodatku cała oprawa turnieju i atmosfera sprawia, że miejsce to jest magiczne" - dodał Borg. Zdaniem 55-letniego dzisiaj Szweda, gdyby spotkanie z 1980 roku odbywało się na innej, szybszej nawierzchni, to raczej by nie wygrał z McEnroe. "John lubił grę szybką, siłową i pełną agresji, a na tych kortach te właśnie elementy zostały znacznie ograniczone" - podsumował. W rok po swoim piątym zwycięstwie, w turnieju w 1981 roku Borg ponownie spotkał się w finale z Amerykaninem, lecz przegrał. Postanowił odpocząć od tenisa, grał rzadko i w dwa lata później zakończył karierę sportową w wieku 26 lat.