Wyznanie tenisisty wywołało prawdziwą burzę w świecie tenisa. Choć dyscyplina ta od lat zmaga się z problemem korupcji, to najczęściej dotyczącej pojedynczych zagrań lub gemów oraz zakładów bukmacherskich. Próba przekupstwa meczu - i to w dodatku na turnieju Wielkiego Szlema - to gigantyczny skandal. Stachowski, obecnie sklasyfikowany na 169. miejscu w rankingu ATP, przyznał w rozmowie z ukraińskimi mediami, że w 2009 roku oferowano mu 100 tysięcy dolarów za porażkę w 1. rundzie Australian Open. Jego rywalem był wówczas Francuz Arnaud Clement. - Skontaktowało się ze mną dwóch ludzi, wspieranych przez "inwestorów". Ostatecznie przegrałem, chociaż prowadziłem 2:1 w setach. Schodząc z kortu pomyślałem, że jeśli ich zobaczę, to rozbiję na nich rakietę - ujawnił Stachowski. Ostatecznie Ukrainiec przegrał pojedynek (3:6, 6:2, 6:4, 2:6, 1:6), a jego pogromca odpadł w następnej rundzie z późniejszym półfinalistą Hiszpanem Fernando Verdasco. Stachowski twierdzi, że od razu chciał zgłosić zaistniałą sytuację, ale odpowiednie służby nie były w stanie zagwarantować bezpieczeństwa jego rodzinie.- Po meczu odwiedziłem biuro TIU - Tennis Integrity Unit - ciała odpowiedzialnego za zwalczanie korupcji. Zapytałem, czy będą chronić moją rodzinę, jeśli będę zeznawał. Wiedziałem bowiem, że ci, którzy wysłali tych dwóch "pionków", to niebezpieczni ludzi. A cała moja rodzina była na Ukrainie. TIU odpowiedziało, że nie mogą niczego zagwarantować - powiedział tenisista.WG