W australijskim finale faworyt był oczywisty - Roger Federer. Trudno było nawet znaleźć argumenty przemawiające za Marinem Cziliciem. W końcu panowie grali ze sobą dziewięć razy, z czego aż osiem meczów wygrał Szwajcar, w tym w ubiegłorocznym finale Wimbledonu. W Londynie nie dał szans Cziliciowi, oddając mu zaledwie osiem gemów.Federer przystępował do ostatniego starcia w Melbourne wypoczęty, co w wieku 36 lat jest niezwykle ważne. W sześciu meczach nie stracił seta, a w półfinale jego rywal Hyeon Chung poddał spotkanie z powodu urazu już w drugiej partii.Poza Cziliciem, Federerowi mógł w niedzielę przeszkodzić ogromny upał. W momencie rozpoczęcia finału termometry wskazywały aż 38 stopni. Przypomnijmy tylko, że panowie wyszli na kort o godz. 19:30 miejscowego czasu! Organizatorzy poszli jednak zawodnikom, a w szczególności idącemu po 20. wielkoszlemowy tytuł faworytowi, na rękę. Zamknęli dach i włączyli klimatyzację, więc tenisiści zamiast w piekle, rywalizowali w znakomitych warunkach.Pierwszy set finału był jednostronny. Federer wyszedł na kort wyluzowany, jak po swoje. Po 24 minutach wygrał 6:2, tracąc przy serwisie zaledwie dwa punkty. Cziliciowi towarzyszył stres, popełniał sporo niewymuszonych błędów.Na szczęście dla widowiska, Chorwat opanował emocje w drugiej partii. Federer nadal go przyciskał, ale rywal tym razem wychodził z opresji. Kilka razy bronił break pointy asami. Przy prowadzeniu 5:4 miał nawet piłkę setową. Nie wykorzystał szansy. Panowie doszli do tie-breaka, a Czilić grał na coraz większym luzie. Tym razem wykorzystał setbola i dość niespodziewanie doprowadził do wyrównania 1:1. Stało się jasne, że to nie będzie jednostronny pojedynek.Świadomy zagrożenia Federer znów podkręcił tempo. Błyskawicznie odebrał serwis rywalowi i dość łatwo wygrał trzeciego seta 6:3. W czwartym także szybko przełamał serwis Czilicia. Miał nawet szanse na prowadzenie 3:0. Chorwat jakimś cudem się obronił. Szwajcar widząc, że ma wygrany mecz na wyciągnięcie ręki, zaczął się denerwować. Wielki mistrz pokazał ludzką twarz i zupełnie oddał pole przeciwnikowi, który niespodziewanie wrócił do gry. Wygrał aż 5 gemów z rzędu i czwartego seta 6:3. Mecz zrobił się brzydki. Panowie zaczęli popełniać sporo błędów. Widać było ogromne emocje.Lepiej opanował je Szwajcar, pokazując w decydujących momentach większe doświadczenie. Znów szybko odskoczył Cziliciowi, ale tym razem nie dał się dogonić, tylko jeszcze mocniej przycisnął. Piąty set był dla faworyta spacerkiem. Wygrał 6:1, a cały mecz 3:2. Wynik finału Australian Open: Roger Federer (Szwajcaria, 2) - Marin Czilić (Chorwacja, 6) 6:2, 6:7 (5), 6:3, 3:6, 6:1 Piotr Kaszubski