- Wszystko zaczęło się właśnie tu, w Nowym Jorku, w 2011 roku (po raz pierwszy w życiu dotarła wówczas do wielkoszlemowego półfinału, będąc 92. zawodniczką w rankingu WTA - przyp. red.). A teraz jestem tu, pięć lat później i stoję, trzymając w rękach trofeum za zwycięstwo. Kiedy byłam dzieckiem, to zawsze śniłam o tym, że pewnego dnia zostanę liderką światowej listy i wygram Wielkiego Szlema. Ten dzień nastał. Wszystkie moje marzenia spełniły się w tym roku - mówiła Kerber, która na co dzień trenuje w Puszczykowie, opodal Poznania. - Gratulacje dla Angie - udowodniła, że jest teraz numerem jeden. Ten występ pokazał mi, że mogę prezentować mój tenis na największych kortach świata i walczyć z najlepszymi - stwierdziła z kolei Pliszkova. - Wiedziałam, że w finale czeka mnie trudne zadanie. Cieszę się, że doprowadziłam do trzeciego seta. Mimo że nie wygrałam turnieju, to i tak jestem z siebie dumna. Mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele występów w decydujących pojedynkach - dodał Czeszka. Tenisistka związana z Puszczykowem za sukces w Nowym Jorku dostanie czek na 3,5 mln dolarów. Pliszkova może liczyć na połowę tej sumy. Kerber przeżywa najlepszy okres w karierze. W styczniu triumfowała w wielkoszlemowym Australian Open, później dotarła jeszcze do finału Wimbledonu i zdobyła srebrny medal olimpijski w Rio de Janeiro. 28-letnia tenisistka jest pierwszą od 1992 roku leworęczną zwyciężczynią nowojorskiego turnieju. Poprzednią była pochodząca z Bałkanów Amerykanka Monica Seles. Jest też drugą po Steffi Graf Niemką, która wygrała tę imprezę. Jej słynnej rodaczce udało się to pięć razy - w latach: 1988-89, 1993, 1995-96. Pliszkova dzięki dobremu występowi w US Open w poniedziałek awansuje z 11. na szóste miejsce w rankingu WTA.