Mecz czwartej rundy był - zgodnie z zapowiedzią sprzed tygodnia, w dniu 30. urodzin - ostatnim występem w karierze Roddicka, rozstawionego z numerem 20. (del Potro ma siódemkę). Rozegrał go w środę wieczorem na Arthur Ashe Stadium, największym obiekcie na Flushing Meadows, z trybunami na 23 700 miejsc. Nowy Jork jest dla Roddicka szczęśliwym miejscem. To właśnie tu odniósł jedyne zwycięstwo w Wielkim Szlemie w 2003 roku. W dodatku wciąż jest ostatnim Amerykaninem, któremu udało się wygrać US Open. Poza tym w jednym z czterech najważniejszych turniejów w sezonie trzykrotnie ponosił porażki w finale. Wszystkie na trawiastych kortach w Wimbledonie, w latach 2004-05 i 2009, a za każdym razem przegrywał z obecnym liderem rankingu Szwajcarem Rogerem Federerem. Triumfował w 32 turniejach w singlu i czterech w deblu. W lutym 2004 roku został liderem rankingu ATP World Tour; zarobił w sumie blisko 20,7 miliona dolarów. To drugie wielkie pożegnanie z tenisem podczas tegorocznego US Open. W pierwszym tygodniu imprezy uczyniła to Belgijka Kim Clijsters, zwyciężczyni z lat 2005, 2009 i 2010.