Dzień wcześniej awans do finału wywalczył prowadzący w klasyfikacji ATP World Tour Serb Novak Djokovic. Tenisista z Belgradu zmierza po czwarty tytuł w Melbourne, a trzeci z rzędu (pierwszy wywalczył w 2008 roku). Przed półfinałem Federer - Murray, który już po losowaniu drabinki okrzyknięto główną atrakcją turnieju, australijska prasa nie miała wątpliwości, że należy oczekiwać pięciu wyrównanych setów. Nikt jednak nie potrafił wskazać jednoznacznie kolejnego rywala dla "Djoko". Tenisiści nie zawiedli, zachwycając swoją świetną grą komplet widzów na Rod Laver Arena. O wygranej w poszczególnych gemach decydowały pojedyncze punkty czy też nieznaczne błędy popełniane pod presją gry na najwyższym poziomie ryzyka. W pierwszym secie kluczowe okazało się jedyne przełamanie serwisu Szwajcara w trzecim gemie, na 2:1. Tę przewagę Murray potrafił utrzymać do końca. Podobny scenariusz był w trzeciej partii, ale tym razem Szkot zdobył "breaka" na 4:3. Zanim Brytyjczyk objął prowadzenie w meczu 2:1, do głosu doszedł Federer, który w drugim secie rozstrzygnął na swoją korzyść tie-breaka 7-5. Początek czwartej partii przyniósł lekki zastój w grze mistrza ostatnich igrzysk w Londynie i triumfatora ubiegłorocznego US Open. Wykorzystał to Federer, który przełamał jego podanie w czwartym gemie (na 3:1), ale siódmy wypuścił z rąk, oddając rywalowi swoje. Znowu doszło do tie-breaka, w którym znów lepszy okazał się tenisista z Bazylei, tym razem 7-2 (zdobył pięć ostatnich punktów od 2-2). Zaraz po tym jednak stracił serwis i w sumie przegrał trzy pierwsze gemy decydującego seta. Ponowne przełamanie nastąpiło w ósmym gemie, w którym Murray wykorzystał drugiego meczbola przy podaniu rywala, po czterogodzinnej walce. Brytyjczyk odnotował w piątek 62 wygrywające uderzenia, przy 44 po stronie rywala. Lepiej wypadł też, jeśli chodzi o niewymuszone błędy (44-60) oraz asy serwisowe (21-5). 31-letni Federer ma w dorobku 17 triumfów w Wielkim Szlemie, w tym cztery w Melbourne (2004, 2006-07, 2010). Natomiast młodszy o sześć lat Murray pierwszy wywalczył we wrześniu w US Open, a w Australian Open po raz trzeci zagra w finale (poprzednio 2010-11). Był to ich 20. mecz, a Brytyjczyk poprawił ich bilans na 11-9 (na twardej nawierzchni 10-8). Starsi kibice pamiętają wielkie "tenisowe klasyki", czyli częste pojedynki Johna McEnroe z Jimmym Connorsem, czy ostatnio innych Amerykanów - Pete'a Samprasa z Andre Agassim. Obecnie podobne emocje wzbudzają spotkania czołowej czwórki rankingu ATP World Tour, z której w Melbourne zabrakło tylko kontuzjowanego Hiszpana Rafaela Nadala, obecnie numeru cztery na świecie. Kolejna odsłona swoistej walki tytanów za dwa dni. Tym razem w rolach głównych wystąpią Djokovic i Murray. Bilans ich dotychczasowych spotkań jest korzystny 10-7, a na twardych kortach 8-6, dla Serba, który pokonał Szkota w Melbourne w finale przed dwoma laty. Finał mężczyzn odbędzie się w niedzielę w ramach wieczornej sesji na Rod Laver Arena, która rozpocznie się godz. 19.30 (9.30 czasu polskiego). 24 godziny wcześniej na ten sam kort wyjdą Białorusinka Wiktoria Azarenka (nr 1.) i Chinka Na Li (6.). Stawką każdego z tych pojedynków będzie 2000 punktów do rankingów ATP World Tour lub WTA Tour (1400 pkt dla przegranych) oraz czeki na kwotę 2,43 miliona dolarów (porażka warta jest 1,215 mln). Wyniki spotkań 1/2 finału Andy Murray (W. Brytania, 3) - Roger Federer (Szwajcaria, 2) 6:4, 6:7 (5-7), 6:3, 6:7 (2-7), 6:2 Novak Djoković (Serbia, 1) - David Ferrer (Hiszpania, 4) 6:2, 6:2, 6:1