"Dzisiaj trawa tu jest dużo wolniejsza, niż jeszcze kilka lat temu, przede wszystkim te duże korty, rzadko używane, jak ten numer dwa. Na nim trawa jest jeszcze świeża i tak gęsta, że piłka wręcz staje w miejscu. To było widać dzisiaj. Przecież ten mecz nie był wcale taki krótki, bo grałyśmy prawie godzinę i czterdzieści minut. W sumie to były tylko dwa sety i to wcale niezbyt długie. Nie wiem jak inne korty, ale dwójka na pewno jest bardzo wolna" - powiedziała po meczu 23-letnia krakowianka. "Ten mecz był nie tylko długi, ale i dość trudny. Zresztą zawsze pierwszy mecz w turnieju, na nowych kortach, jest ciężki, szczególnie dla mnie, jeśli nawierzchnia jest bardzo wolna. Najważniejsze, że skończył się w dwóch setach, tym bardziej, że w drugim secie miałam małe problemy. Jednak nie przez jej kontuzję (przy stanie 2:1 Rybarikova stłukła kolano i wzięła przerwę medyczną), bo poruszała się w końcówce tak samo, jak wcześniej" - dodała. Kolejną rywalką Polki, rozstawionej z numerem trzecim, będzie Rosjanka Jelena Wiesnina, która wyeliminowała Amerykankę Venus Williams 6:1, 6:3. W ostatnich tygodniach nasiliły się spekulacje o możliwym zakończeniu kariery przez starszą z sióstr Williams. "Nic nie słyszałam o tym, żeby to miał być jej ostatni Wimbledon. Raczej się słyszy, choć może trochę więcej o Serenie, że jeszcze nie kończą karier, że chcą grać w tenisa jak najdłużej. Jeśli chodzi o formę, to na pewno u Venus są jakieś pozostałości przewlekłej choroby. Wiadomo, że ciężko jest wrócić tak od razu po problemach ze zdrowiem. Na to potrzeba więcej czasu" - powiedziała Radwańska, która w marcu pokonała Amerykankę bez straty seta, podobnie jak miesiąc temu w drugiej rundzie wielkoszlemowego Roland Garros. Z Williams bilans meczów krakowianki wynosi 3-5, natomiast z Wiesniną jest remisowy 1-1. Polka pokonała ją w październiku ubiegłego roku na twardym korcie w Tokio 6:4, 6:1, pięć miesięcy po porażce na nawierzchni ziemnej w Rzymie 6:3, 2:6, 1:6. Przed Wimbledonem Radwańska rozegrała tylko jeden mecz w Eastbourne, gdzie była najwyżej rozstawiona. Przegrała jednak na otwarcie z Bułgarką Cwetaną Pironkową. "Widać gołym okiem, że Pironkowa to zupełnie inna zawodniczka na trawie, niż na innej nawierzchni, twardej czy na ziemi. Poza tym w Eastbourne dopadło mnie chyba ogólne zmęczenie po pierwszym półroczu. Wychodziłam na kort czując się jakby to był już finał, jakbym miała w nogach sześć meczów. Potem sobie odpoczęłam przed Wimbledonem" - podkreśliła Radwańska. Jej młodsza siostra Urszula w ubiegłym tygodniu w holenderskim s'Hertogenbosch osiągnęła pierwszy swój finał w imprezie rangi WTA Tour. "W ostatnich tygodniach Ula grała chyba swój najlepszy tenis, w dodatku wygrała mecze z bardzo znanymi nazwiskami z czołowej dwudziestki rankingu. Chyba rozegrała przed Wimbledonem najwięcej meczów na trawie z całego Touru. Trzymam za nią kciuki tutaj i chciałabym, żebyśmy kiedyś walczyły ze sobą o wyższe miejsce w czołówce rankingu" - dodała.