Musimy jednak być bardzo ostrożni, bo prawdziwa kariera dopiero przed nią... Wstrzemięźliwość w ocenach nie zmienia jednak faktu, iż awans do ćwierćfinału warszawskiego turnieju z cyklu Sony Ericsson WTA Tour jest dużym sukcesem dla debiutującej na tym etapie rozgrywek 17-letniej zawodniczki. Tym bardziej, że jest to impreza należąca do wysokiej II kategorii, a pula nagród w J&S Cup wynosi bagatela 600 tysięcy dolarów. Gdy starsza z sióstr Radwańskich, która przed rokiem zwyciężyła w juniorskim Wimbledonie, wylosowała w I rundzie rozstawioną z "6" Anastazję Myskinę, to prawie nikt przy zdrowych zmysłach nie wierzył w sensację. Agnieszka jednak najpierw nie przestraszyła się rywalki, a pod koniec meczu nie przestraszyła się, że może wygrać. - Ona zagrała kilka niesamowitych piłek - te słowa z ust Rosjanki, która ma na swoim koncie wielkoszlemowe zwycięstwo we French Open, muszą cieszyć. Myskina zaraz jednak dodała, iż wątpi w to, by młodej Polce udało się utrzymać ten poziom gry w następnym spotkaniu... Krakowianka rozwiała jednak te wątpliwości. Zwycięstwo z 12. tenisistką świata jej nie zadowoliło i choć po meczu z Rosjanką była bardzo zmęczona, to już następnego dnia dosłownie zmiotła z kortu rakietę numer 32., Czeszkę Klarę Koukalovą. - Udało się i to jest chyba najważniejsze - stwierdziła Polka, która w swoich dwóch pierwszych meczach w WTA Tour nie tylko odniosła zwycięstwa, ale potrafiła wygrywać najważniejsze piłki. Wykorzystała wszystkie (do tej pory miała ich 10) szanse na przełamanie serwisów rywalek! Gdy jeden z dziennikarzy zapytał, czy siostry Radwańskie myślą o karierze podobnej do sióstr Williams, Agnieszka szybko i rezolutnie odparła: - Mam taką nadzieję i będziemy robić wszystko, by tak było. Jak obie zagramy w finale Wimbledonu, to wtedy pogadamy. Cieszy fakt, że ta dziewczyna potrafi wygrywać. Przed turniejem w Warszawie odniosła cztery kolejne zwycięstwa w Pucharze Federacji, wprowadzając - wraz z siostrą - naszą reprezentację z powrotem do grupy I strefy euro-afrykańskiej. W stolicy wydłużyła serię wygranych do sześciu, a czy będzie siódme? - "Na jej miejscu bardzo zdziwiłabym się, że będę grać z kimś takim jak ja" - to słowa o najbliższej rywalce, rozstawionej z numerem 3 i dziewiątej w rankingu Rosjance Jelenie Dementiewej. Mecz ćwierćfinałowy już w piątek. Bardzo tęsknimy za wielkim polskim sukcesem w wielkim i popularnym sporcie. Dlatego dwa cenne zwycięstwa naszej młodej tenisistki bardzo rozbudzają nadzieję i pobudzają wyobraźnię. Bądźmy ostrożni i trzymajmy kciuki - sukces jest wprawdzie blisko, ale wciąż tak daleko.... Witek Cebulewski, Warszawa