Przed kilkunastoma dniami w Stanford Agnieszka wygrała z Rumunką 6:0, 6:1, a rok temu nie oddała jej nawet gema, lecz tym razem rywalka wysoko zawiesiła poprzeczkę "Isi". W pierwszym secie zaczęło się od przełamania w wykonaniu Radwańskiej. Potem jednak do głosu doszła Cirstea. Rumunka nie tylko natychmiast odrobiła stratę, ale w czwartym gemie znowu odebrała serwis krakowiance, a następnie wygrywając swoje podanie objęła prowadzenie 4:1. W ósmym gemie przy stanie 5:2 Radwańska obroniła piłkę setową, co dodała jej chyba energii, bo w swoim stylu, mając złą sytuację, doprowadziła do remisu 5:5. Za chwilę zrobiło się 6:6 i potrzebny był tie-break. W nim po mini-breaku na początku w wykonaniu Polki, trzy kolejne punkty zdobyła Rumunka, ale tym samym odpowiedziała nasza zawodniczka. Od stanu 4-3 Radwańskiej nie udało się jednak zdobyć żadnego punktu. Drugi set był jednostronnym widowiskiem. Co prawda w trzecim gemie Cirstea miała szansę, aby przełamać podanie krakowianki, ale tak się nie stało, a w czwartym prowadziła 40:0 przy swoim podaniu, ale od tego momentu na korcie istniała tylko Agnieszka. Wiązało się to zapewne z bólem nogi, na który uskarżała się Rumunka, prosząc o pomoc medyczną po trzecim i piątym gemie. W trzecim secie Cirstea także prosiła masażystkę o pomoc, ale na korcie radziła sobie bardzo dobrze. Prowadziła 2:1, a później 3:2. W szóstym gemie była bardzo bliska przełamania. Przegrywając 0:40, wygrała cztery kolejne piłki, ale w końcówce Aga nie dała jej szans. Rumunka była już solidnie zmęczona, a mimo tego wciąż grała bardzo dobrze. W kolejnym gemie nie pozwoliła się przełamać zagrywając m.in. dwa asy serwisowe. "Isia" gładko wygrała ósmego gema, a w kolejnym wreszcie przełamała rywalkę. Jednak Rumunka walczyła do końca i po chwili doprowadziła do stanu 5:5. Agnieszka w dwóch kolejnych akcjach skręciła nogę w kostce, co najwyraźniej mocno ją zdeprymowało. Jedenasty gem przegrała do zera. - Isia, spokojnie. Nie myśl o wyniku - przekonywał naszą najlepszą tenisistkę tato i zarazem trener Robert Radwański podczas przerwy. Nerwy jednak jej nie opuszczały. Przy stanie 15:15 zepsuła bekhend, który miał być czystą formalnością. Po chwili Rumunka miała pierwszą piłkę meczową. Agnieszka obroniła ją odważnie walcząc przy siatce. Cirstea nie wykorzystała także drugiego meczbola. Z kolei Aga zmarnowała dwie okazje do tego, by wygrać tego gema. Wreszcie Rumunka wykorzystała trzecią szansę. Wprawdzie sędzia wskazał aut, ale Cirstea poprosiła o challenge i okazało się, że piłka po jej uderzeniu trafiła w linię. W półfinale Cirstea zmierzy się z Australijką Samanthą Stosur (13.). Wynik meczu 1/4 finału: Sorana Cirstea (Rumunia) - Agnieszka Radwańska (Polska, 8) 7:6 (4), 1:6, 7:5 Czytaj także: URSZULA RADWAŃSKA POWALCZYŁA Z MARIĄ SZARAPOWĄ KLIKNIJ TUTAJ!