"To niesamowite znaleźć się z Grupie Światowej. Miałam dwa ciężkie dni, to były trudne mecze, ale jesteśmy bardzo szczęśliwe, że udało nam się awansować" - powiedziała 25-letnia krakowianka na stronie rozgrywek o Puchar Federacji. Isia po dwóch wygranych singlach, dołożyła jeszcze na zakończenie triumf w deblu w parze z Alicją Rosolską. Oprócz nich w kadrze były Urszula Radwańska (przegrała dwa spotkania) i Paula Kania, a zespół prowadził Tomasz Wiktorowski. Tym samym Agnieszka powtórzyła swój występ w z lutowego pojedynku ze Szwecją, gdzie również zdobyła trzy punkty. "Zawsze jestem gotowa do zagrania debla. Gra podwójna decydowała o zwycięstwie, a do takich spotkań wybiera się najlepsze zawodniczki. Nie występuje w deblu często, ale to wciąż jest dobra zabawa" - stwierdziła Radwańska. W tym spotkaniu "Biało-czerwone" zaimponowały obserwatorom, że w ostatnim gemie, przy serwisie Silvii Soler, walczyły o każdą piłkę przegrywając 0:40, choć przecież miały przewagę i w zapasie własne podanie. "Jesteśmy Polkami, więc jesteśmy twarde. Nie odpuszczamy żadnego punktu, bo choć prowadziłyśmy 5:2, to rywalki nie zamierzały się poddać, walczyły. W takich sytuacjach liczy się każdy punkt" - mówiła krakowianka. Radwańską, trzecią rakietę świata, bardzo chwaliła Conchita Martinez, kapitan reprezentacji Hiszpanii. "Ona może zrobić praktycznie wszystko to, co sobie zamierzy. Serwis, wolej, skrót, bieganie, ale to, co mi się w niej podoba najbardziej, to fakt, iż jest jedną z najrówniej grających, a może nawet najrówniej grającą zawodniczką w w całym tourze. Zawsze wygrywa mecze, które musi. Czy może zwyciężyć w Wielkim Szlemie? Czemu nie" - powiedział triumfatorka Wimbledonu z 1994 roku. Poprzednio "Biało-czerwone" w Grupie Światowej wystąpiły w 1994 roku, ale wówczas o trofeum walczyły 32 drużyny narodowe. Od 2005 roku na stałe jest ich osiem (w międzyczasie liczba ekip zmieniała się od ośmiu do 16).