"Isia" po pasjonującym pojedynku odprawiła w 1/8 finału silną Rosjankę Swietłanę Kuźniecową. Dzisiaj poprzeczka zawiśnie równie wysoko - po drugiej stronie siatki stanie o siedem lat starsza atletycznie zbudowana Serena.<a href="http://sport.interia.pl/relacjenazywo">Zapraszamy na relację!</a> Agnieszka komentowała jeszcze mecz z Kuźniecową, w którym pokazała charakter przy stanie 1:4 w III secie odrobiła straty i odprawiła Rosjankę do domu. - O odrobienie przełamania jest ciężko, bo na trawie serwis ma ogromne znaczenie. Ale przełamywałyśmy się już wcześniej, więc wydawało mi się, że mama szansę. Postanowiłam ją wykorzystać i udało się! - opowiada "PS" Radwańska. "Isia" nie dziwi się, że jej tata Robert nażarł się nerwów. - Trudno się było nie denerwować. Choć to był kort centralny, na którym siedzi się wyżej, i tak wiedziałam, gdzie jest ulokowany mój team. Z tej odległości też widziałam gesty taty - nie kryje Aga. Agnieszka jest zmęczona. - Po Eastburne właśnie zaczęłam trzeci tydzień gry z rzędu, bez żadnej przerwy - uzasadnia. Uważa też, że w Wimbledonie już osiągnęła sukces, gdyż pokonała wyżej rozstawioną Kuźniecową. Jakie plany ma "Isia" na mecz z Sereną Williams? - Nie mogę trzymać się środka kortu. Muszę postarać się, żeby Serena jak najwięcej biegała. Wiem, że muszę być agresywna, nie mogę czekać na jej błąd - wylicza Agnieszak Radwańska. Podczas poprzedniego pojedynku obu tenisistek (na turnieju w Berlinie) Polka zdobyła tylko cztery gemy. Czy teraz będzie lepiej? Przekonamy się ok. godz. 16. Więcej w "Przeglądzie Sportowym".