Zapraszamy na spotkanie z Agnieszką Radwańską, które odbędzie się w czwartek 27 listopada w krakowskim klubie Rotunda, ul. Oleandry 1. Początek o 17.30. - Mój mercedes to automat. Przez pierwszy tydzień bałam się nim jeździć, ale teraz jest już dobrze - przyznaje Agnieszka, która coraz pewniej czuje się za kierownicą swojego samochodu. Isię zdenerwowało pytanie o to, co powinna zrobić, by poprawić serwis, który zdaniem internauty jest jej najsłabszą stroną. - Jeśli ktoś sądzi, że mam słaby serwis, to zapraszam na kort - odparła starsza z sióstr Radwańskich. Aga na co dzień jest spokojna. Wszystko dlatego, że nadmiar energii, nawet tej negatywnej, wyładowuje na korcie. - Nie liczyłam, ile zniszczyłam już rakiet. Ale kiedy miałam dwanaście lat i rzucałam rakietą, to ona się nie niszczyła, bo miałam za mało siły. Na turniejach nie można rzucać rakietami, bo są za to kary pieniężne, ale po przegranym meczu można zniszczyć rakietę w szatni, kiedy nikt nie widzi - przyznała. Isia pochwaliła polskich kibiców, którzy dopingują ją na całym świecie. - Na każdym meczu słychać polskie głosy. Polacy są wszędzie - powiedział czołowa tenisistka świata. - Ciesze się, że mogę reprezentować Polskę na świecie. Ale nie zapominajmy też o Kubicy, Małyszu czy Otylii - dodaje. Agnieszka ma teraz przerwę od występów, ale nie oznacza to przerwy w treningach. Przygotowuje się do nowego sezonu. - Zaczynam od turnieju w Sydney. Z Polski wyjadę 5 stycznia - zdradziła swoje najbliższe plany. Co ciekawe, Aga nie rozstałaby się z tenisem nawet...gdyby trafiła na bezludną wyspę. - Co bym ze sobą zabrała? Rakietę, piłeczki i buty - śmieje się jedna z najlepszych "rakiet" globu. Jak widać, Agnieszka w każdej sytuacji myśli o tenisie. To dlatego, że ma bardzo ambitne plany. - Chciałabym wygrać wielkiego szlema - wyznała z błyskiem w oku.