Tenisistki te spotkały się po raz pierwszy, a pojedynek trwał dwie godziny i 34 minuty. Nie było to porywające widowisko, lecz gra błędów i nerwów, w której obie zawodniczki nieustannie wywierały na siebie presję i seriami przegrywały swoje gemy. Serwis po żadnej stronie nie był atutem, lecz wprowadzeniem piłek do długich, chwilami wręcz morderczych wymian z głębi kortu. Najbardziej zaskakującym zdarzeniem było odpadnięcie główki rakiety Radwańskiej po odbiciu piłki przy jednym z returnów. Lecąca w przeciwnym kierunku rama wzbudziła wyraźne zdziwienie Polki i rozbawienie na widowni. Mecz udanie rozpoczęła krakowianka, która utrzymała swoje podanie bez straty punktu i od razu przełamała serwis rywalki na 2:0. Później nastąpiło jeszcze siedem kolejnych "breaków". Radwańska wychodziła na prowadzenie 3:1, 4:2 i 5:3, zanim zakończyła seta po 40 minutach wynikiem 6:4. Druga partia była dokładnie lustrzanym odbiciem poprzedniej. Jedyną różnicą było to, że poza jedynym przełamaniem podania Polki na otwarcie, obie tenisistki tym razem zdobywały swoje gemy serwisowe. Date Krumm utrzymała przewagę jednego "breaka" do końca i po 85 minutach ciężkiej walki z linii głównej wyrównała stan meczu. W miarę upływu czasu 40-letnia Japonka odczuwała coraz większe zmęczenie i coraz częściej stawiała wszystko na jedną kartę, dosłownie strzelając piłkami po liniach. Często się przy tym myliła. W całym meczu popełniła aż 72 niewymuszone błędy, przy czym 33 w decydującej partii : Radwańska odpowiednio 42, z czego dokładnie połowę w ciągu ostatnich 69 minut rywalizacji. Trzeci set na początku układał się po myśli weteranki światowych kortów, która dzięki dwóm przełamaniom odskoczyła na 4:1. Jednak Polka mozolnie odrobiła straty i wyszła na 4:4, a od stanu 4:5 rozstrzygnęła na swoją korzyść trzy kolejne gemy i pojedynek, przy pierwszym meczbolu i podaniu przeciwniczki. Najbardziej zaskakującym zdarzeniem ostatniego gema było odpadnięcie główki rakiety Radwańskiej po odbiciu piłki przy jednym z returnów. Lecąca w przeciwnym kierunku rama wzbudziła wyraźne zdziwienie Polki i rozbawienie na widowni. Wcześniej w tym gemie krakowianka po jednym ze straconych punktów w przypływie złości uderzyła mocno rakietą w ziemię i w nieparlamentarny sposób określiła swoją postawę. Na szczęście to ona wyszła zwycięsko z tego pojedynku, bo nie wiadomo, jak w innym wypadku skończyłby jej sprzęt. W sumie Radwańska miała cztery asy i ani jednego podwójnego błędu (rywalka odpowiednio jeden i osiem), zdobyła 114 punktów, a przegrała 102, co przy natłoku niewymuszonych błędów przeciwniczki trochę zmienia obraz sytuacji. Zresztą Japonka uzyskała przewagę w wygrywających uderzeniach 38:26. Radwańska zajmuje obecnie 14. pozycję w rankingu WTA Tour. Jednak występuje z numerem 12., bo tytułu nie broni kontuzjowana Amerykanka Serena Williams. Nie zagra także - wciąż sklasyfikowana w czołowej dziesiątce - Rosjanka Jelena Dementiewa, która w październiku zakończyła karierę. Natomiast Date Krumm jest aktualnie 52., a w listopadzie 1995 roku była numerem cztery na świecie. Jest najstarszą i najbardziej doświadczoną zawodniczką w tourze. 21-letnia krakowianka wróciła w tym tygodniu do gry po blisko trzyipółmiesięcznej przerwie spowodowanej przeciążeniowym pęknięciem dużego palca lewej stopy i operacji kontuzjowanej nogi. Jeszcze w listopadzie szanse na jej występ w Australian Open były niewielkie, jednak zaskakująco szybko i pomyślnie przebiegła rehabilitacja pod okiem doktora Mariusza Bonczara, który przeprowadził zabieg. Teraz w drugiej rundzie Polka zmierzy się z Chorwatką Petrą Martić, obecnie 140. w rankingu. Date-Krumm po raz pierwszy w Australian Open zagrała w 1990 roku, gdy Radwańska miała... 10 miesięcy, a 25 zawodniczek z głównej drabinki tegorocznego turnieju nie było na świecie. - Wiek nie może być usprawiedliwieniem porażki. Grałam najlepiej jak potrafiłam, ale widać, to było za mało - przyznała Japonka, która uważa, że przełomowym momentem meczu było wezwanie przez uskarżającą się na ból pleców Polkę lekarza na kort. Miało to miejsce w trzecim secie, przy prowadzeniu Date-Krumm 4:1. - Od kiedy pamiętam, takie przerwy źle na mnie wpływały. Teraz było podobnie. Nie pomogła mi też pogoda. Temperatura wynosiła 23 stopnie, czyli niewiele jak na australijskie lato. Gdy rywalkę opatrywał lekarz, moje ciało "stygło". Gdy wznowiłyśmy grę, złapał mnie skurcz, nie mogłam poruszać się tak łatwo jak wcześniej i ostatecznie przegrałam. Teraz wrócę do kraju i zastanowię wspólnie z lekarzem i fizjoterapeutą, jak uniknąć podobnych wpadek w przyszłości. Nie chcę więcej przegrać w taki sposób - zaznaczyła. Pytana, czy zamierza kontynuować karierę, odpowiedziała z uśmiechem: - A dlaczego nie?. Radwańska jest jedyną Polką, jaka występuje w turnieju głównym w singlu, bowiem jej młodsza siostra Urszula odpadła w eliminacjach. W Melbourne startuje również w deblu, razem z Yung:Jan Chan z Tajwanu. Pierwszymi rywalkami pary rozstawionej z numerem ósmym będą Słowaczka Dominika Cibulkova i Rosjanka Anastazja Pawliuczenkowa. W drabince znalazła się też para Klaudia Jans i Alicja Rosolska, która wylosowała na początek Rumunkę Monicę Niculescu i Chinkę Zi Yan (nr 10.). Polki w styczniu dotarły do finału turnieju WTA w Brisbane i półfinału w Sydney. 1. runda gry pojedynczej kobiet: Agnieszka Radwańska (Polska, 12.) - Kimiko Date-Krumm (Japonia) 6:4, 4:6, 7:5 Jelena Janković (Serbia, 7.) - Ałła Kudrjawcewa (Rosja) 6:0, 7:6 (7-5) Peng Shuai (Chiny) - Kateryna Bondarenko (Ukraina) 2:6, 6:3, 8:6 Petra Martić (Chorwacja) - Sophie Ferguson (Australia) 7:6 (8-6), 0:6, 6:3 Samantha Stosur (Australia, 5.) - Lauren Davis (USA) 6:1, 6:1 Anna Czakwetadze (Rosja) - Olga Goworcowa (Białoruś) 6:3, 6:4 Petra Kvitova (Czechy, 25.) - Sally Peers (Australia) 6:2, 6:4 Lourdes Dominguez (Hiszpania) - Johanna Larsson (Szwecja) 6:2, 6:1 Iveta Benesova (Czechy) - Anabel Medina Garrigues (Hiszpania) 6:0, 6:1 Bojana Jovanovski (Serbia) - Chang Kai-Chen (Tajwan) 7:5, 6:1 Wiera Zwonariewa (Rosja, 2.) - Sybille Bammer (Austria) 6:2, 6:1 Ayumi Morita (Japonia) - Alexandra Dulgheru (Rumunia, 27.) 6:4, 6:4 Simona Halep (Rumunia) - Anne Kremer (Luksemburg) 6:3, 3:6, 6:2 Nadia Pietrowa (Rosja, 13.) - Ksenia Perwak (Rosja) 6:2, 6:1 Alize Cornet (Francja) - Coco Vandeweghe (USA) 6:2, 6:1 Flavia Pennetta (Włochy, 22.) - Anastasia Rodionova (Australia) 6:2, 6:1 Sorana Cirstea (Rumunia) - Mirjana Lucić (Chorwacja) 6:4, 6:2 Maria Kirilenko (Rosja, 18.) - Romina Oprandi (Włochy) 6:3, 5:7, 8:6 Lucie Safarova (Czechy, 31.) - Shuai Zhang (Chiny) 7:5, 4:6, 6:1 Caroline Garcia (Francja) - Varvara Lepchenko (USA) 7:5, 4:6, 6:3 Alisa Klejbanowa (Rosja, 24.) - Irina Falconi (USA) 6:1, 6:0 Alicia Molik (Australia) - Roberta Vinci (Włochy) 1:6, 6:3, 8:6 Lesja Tsurenko (Ukraina) - Patty Schnyder (Szwajcaria) 6:2, 6:3 Maria Jose Martinez Sanchez (Hiszpania, 26.) - Greta Arn (Węgry) 6:3, 4:6, 6:2 Szachar Peer (Izrael, 10.) - Mathilde Johansson (Francja) 6:1, 6:1 Klara Zakopalova (Czechy) - Melanie Oudin (USA) 6:1, 3:6, 6:1 Kristina Barrois (Niemcy) - Akguł Amanmuradova (Uzbekistan) 6:4, 6:2