"Biało-czerwoni" rozpoczęli portugalski turniej od trzech porażek w rundzie grupowej, ale w fazie pucharowej wygrali trzy spotkania i zajęli dziewiąte miejsce. Rok temu w austriackim Schwechat uplasowali się na 11. pozycji. "Niestety, źle wpłynęła na mnie pierwsza przegrana ze Szwedem Parem Gerellem. Straciłem pewność w grze, straciłem rytm i w ogóle zaczęło się najgorzej jak mogłem sobie wyobrazić. A szkoda, bo i ze zdrowiem było wszystko w porządku, i ze sprzętem również, przygotowania sportowe także były udane" - powiedział 31-letni Wang, który urodził się w Chinach. "Wandżi" nie wygrał ani jednego seta także w pojedynku z reprezentantem Włoch Niagolem Stoyanovem, zaś w ogóle nie wystąpił w spotkaniu z Białorusią. Do składu wrócił dopiero na drugą część turnieju. W meczach o miejsca 9-16 Polacy wygrali z Rumunią 3:1 oraz Austrią i Węgrami po 3:2. "Wiem, że muszę być liderem - i w klubie, i reprezentacji, bowiem oczekiwania są duże. Ale nie zawsze wychodzi też słynnemu Białorusinowi Władimirowi Samsonowi, on też nie w każdym meczu uzyskuje komplet punktów" - dodał Wang. Oprócz niego w składzie PKS Kolping Frac, są dwaj Białorusini Jewgienij Szczetinin i Witalij Niechwedowicz. W DME zagrał obrońca Szczetinin; w konfrontacji z Polakami pokonał Daniela Góraka (Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki) 3:2. "Pokazał w Lizbonie, że już jest w dobrej formie. Naszym celem jest miejsce w szóstce po pierwszej rundzie, które gwarantuje walkę o medale. Mam nadzieję, że znów będziemy na podium superligi" - podsumował Wang Zeng Yi. W poprzednim sezonie tytuł zdobył Dartom Bogoria, a drugie miejsce zajęła Olimpia-Unia. Brązowe medale wywalczyły Carbo-Koks Polonia Bytom i ekipa z Jarosławia.