Pierwsze spotkanie odbędzie się w sobotę 13 kwietnia o godz. 13 w Turcji. - W 1999 roku przegraliśmy finałowy dwumecz w Pucharze Europy ze słynną Statisztiką Budapeszt, a w ostatnich latach trzykrotnie docieraliśmy do decydujących gier w Pucharze ETTU. Przed nami piąte podejście, ale znów będzie bardzo ciężko o sukces, chociaż wreszcie dekoracja odbędzie się przed naszą publicznością. Fenerbahce to drużyna, która po zdobyciu trofeum utrzymała skład i dodatkowo wzmocniła się mistrzynią Europy Białorusinką Wiktorią Pawłowicz - powiedział Nęcek. Mistrzynie Polski wyruszyły do Stambułu via Warszawa w czwartkowe popołudnie. W składzie znalazło się aż pięć zawodniczek. O sile tarnobrzeżanek świadczy fakt, że zabrakło miejsca dla medalistki mistrzostw Europy Ukrainki Margaryty Pesockiej. - Zdecydowałem się powołać Li Qian, Niemkę Han Ying, Czeszkę Renatę Strbikovą, Chinkę Jia Jun i Kingę Stefańską. Zespół mam mocny, ale faworytkami będą przeciwniczki. Pawłowicz, Rumunka Elizabeta Samara i była reprezentantka Chin Zhou Fang Fang to wspaniałe pingpongistki. Potęgę Turczynek widać też na przykładzie Hu Melek, która jest tylko rezerwową. Najważniejsze, abyśmy w Stambule nie przegrali do zera. Wtedy w rewanżu będzie szansa... - dodał. Drugie spotkanie finału ETTU Cup rozegrane zostanie 27 kwietnia w Tarnobrzegu (godz. 18). W tej edycji rozgrywek z Fenerbahce rywalizował już AZS AJD Częstochowa. Polki zdobyły zaledwie trzy sety w wyjazdowym meczu trzeciej rundy i odpadły.