W finale turnieju, który odbył się w Ostrawie, Polka pokonała Włoszkę Jamilę Laurenti, ale jak przyznała w rozmowie z PAP, to półfinałowy pojedynek z Rosjanką Marią Tailakową był tym najtrudniejszym. "Nigdy wcześniej nie udało mi się wygrać z Tailakową, a mierzyłam się z nią już kilka razy. Rok temu w drużynie przegrałam 2:3, a jak jeszcze byłam kadetką, to 1:4 czy 2:4. To była moja pierwsza wygraną z nią. Na dodatek w szóstym secie przegrywałam już 3:9, ale zdołałam odrobić straty i zwyciężyć. Bez dwóch zdań, to był najtrudniejszy pojedynek w tych mistrzostwach" - powiedziała zawodniczka AZS UE Wrocław. Jak przyznała, jechała do Ostrawy pełna optymizmu i z wiarą, że może zrobić bardzo dobry wynik, bo stać ją na wygranie z każdym. "Nawet w jednym z wywiadów przed turniejem powiedziałam, że jeżeli zagram na swoim najwyższym poziomie, to mogę wygrać z każdym. I tak było. Sezon miałam średni i dlatego chciałam podejść nieco inaczej do tych mistrzostw. Dużą pewność siebie dała mi też gra w drużynie, bo wygrałam wszystkie 10 pojedynków. To przełożyło się później na postawę w singlu" - dodała. Węgrzyn zapewniła, że złoty medal mistrzostw Europy juniorek nie wpłynie znacząco na jej podejście do gry, bo zdaje sobie sprawę, że nadal najważniejsze pozostają praca i trening. "Nie myślę, że rywalki jakoś specjalnie będą się na mnie teraz szykować. Nie sądzę też, aby trenerzy w klubie mieli wobec mnie większe wymagania. Ja sama na siebie też nie zamierzam wywierać większej presji z tego powodu, że wygrałam mistrzostwa Europy. Ogromnie się cieszę ze złotego medalu, także dlatego, że awansuję w rankingu, ale dalej muszę robić swoje i ciężko trenować" - wspomniała. Teraz Węgrzyn odpoczywa na krótkim urlopie, bo już w sierpniu wraca do treningów i przygotowań do turniejów, z których pierwsze zostaną rozegrane we wrześniu. "Przede mną między innymi Top 10 Europy i mistrzostwa świata w Tajlandii, które to turnieje będą moimi ostatnimi juniorskimi i chcę się w nich pokazać z jak najlepszej strony. A później już kategoria seniorska. Mam nadzieję, że dobra gra i ciężka praca w kategorii juniorskiej przełoży się na sukcesy w seniorach" - podkreśliła. Złoty medal Węgrzyn to największy sukces w historii polskiego kobiecego tenisa stołowego w kategorii juniorek. Anna ma siostrę bliźniaczkę Katarzynę, która również jest bardzo dobrze zapowiadającą się zawodniczką. Obie mają już w dorobku, choć w różnych zawodach, brązowe medale MP w singlu seniorek. Ostatnią edycję wygrała ich starsza o cztery lata koleżanka klubowa Natalia Bajor. "Byłam na obozie treningowym w Chinach i to też na pewno była jakaś cegiełka do mojego sukcesu, ale w klubie mam bardzo dobre warunki i nie muszę koniecznie wyjeżdżać, aby się rozwijać. Klub praktycznie zapewnia mi wszystko, co potrzebne. Warunki z roku na rok są coraz lepsze. Muszę tylko dalej ciężko pracować, a to na pewno przełoży się na kolejne sukcesy" - podsumowała najlepsza na Starym Kontynencie pingpongistka młodego pokolenia.(PAP) Autor: Mariusz Wiśniewski