Po dziewięciu latach przerwy IMP odbędą się w stolicy Podlasia. Reprezentantka Polski od tego sezonu występuje w miejscowej drużynie Asterm Dojlidy. "Do tej pory rozegrałam kilka meczów w Białymstoku, więc nie było okazji jakoś tak mocniej zapoznać się z kibicami drużyny i po prostu zżyć się z nimi i klubem. Na co dzień trenuję w ośrodku w Gdańsku, dlatego niezbyt dużo czasu dotąd spędziłam w stolicy Podlasia. Przy okazji mistrzostw kraju będą mogła tutaj dłużej pobyć, a i jest szansa na zdobycie medalu dla Dojlid. I jeśli nie w singlu, to w mikście z Wangiem Zeng Yi, który również na co dzień reprezentuje białostocki klub" - stwierdziła Grzybowska-Franc, która pochodzi z okolic Siedlec. W 2011 roku podczas 80. edycji IMP po raz pierwszy w karierze osiągnęła finał. W grze o złoto przegrała z inną reprezentacyjną pingpongistką Li Qian, dla której to był drugi (z pięciu) tytułów w grze pojedynczej. "Z Natalią Partyką byłyśmy też w finale debla, ale trofeum wywalczyły Agata Pastor i Anna Janta-Lipińska. Z tym że w tej konkurencji już wcześniej sięgnęłyśmy po mistrzostwo Polski. Teraz wracam do hali Zespołu Szkół Rolniczych. W lidze tylko raz grałyśmy w dużej hali, większość w tzw. małej. Różnica między obiektami jest znacząca, jeśli chodzi o tenis stołowy, a mam na myśli np. inaczej odbijającą się piłeczkę" - przyznała. Grzybowska-Franc zwyciężała w indywidualnych MP w 2014 i 2015 roku. Potem dwa razy wygrała Li Qian, a w dwóch ostatnich edycjach najlepsza była Natalia Bajor. "Przez lata jeździłam na mistrzostwa Polski w roli kandydatki do złotego medalu, lecz tym razem nie czuję się faworytką. Cieszę się, że ostatnio mogłam dobrze potrenować z Natalią Partyką. Najczęściej w Gdańsku ćwiczę z mężczyznami, jednak oni grają inaczej - bardzo mocno, ale dość wolno. Natalia z kolei gra szybko, a właśnie tego elementu brakowało mi w niektórych meczach ligowych. Kilka dni temu z Bronowianką Kraków zdobyłam dwa punkty, pokonując Singapurkę Goi Tui Xuan i Martę Smętek" - dodała. 30-letnia Grzybowska-Franc to brązowa medalistka ME w singlu z 2018 roku. Potem miała przerwę macierzyńską, a od tego sezonu znów występuje w ekstraklasie. Zagrała też w turnieju ITTF Challenge we Władysławowie. "Zgodnie z regulaminem PZTS, prawo gry w MP bez eliminacji mają osoby będące w +200+ światowego rankingu. Mimo że nie gram praktycznie w ogóle w zawodach międzynarodowych, jeszcze spełniam ten warunek. W innym przypadku nie wiem, czy zdecydowałabym się na występ w kwalifikacjach, czyli mistrzostwach wojewódzkich" - stwierdziła. W mikście jej jest partnerem będzie były mistrz i wicemistrz Europy w deblu Wang Zeng Yi. "Nigdy wcześniej nie graliśmy wspólnie z Wandżim. Miałam złoto w tej konkurencji, ale z Pawłem Fertikowskim. W deblu raczej nie wystąpię. Obie Natalie - Bajor i Partyka - od jakiegoś czasu grają razem, także pod kątem igrzysk, dlatego nie ma powodu do zmian. Zostaje mi zatem gra pojedyncza oraz mieszana i to wystarczy. Kilka lat temu 'rzuciłam się' na trzy konkurencje i mocno tego żałowałam. Zdarzyło się, że jednego dnia wystąpiłam w 11 pojedynkach i tylko przechodziłam od stołu do stołu. Do tego w półfinale singla trafiła mi się bardzo wymagająca Daria Łuczakowska, która oddała na moją stronę chyba ze 200 piłek. Myślałam, że fizycznie nie dam rady" - przypomniała wielokrotna reprezentantka Polski. Niedawno Li Qian, Partyka i Bajor wywalczyły jako drużyna awans na igrzyska olimpijskie. W tej sytuacji Grzybowska-Franc będzie mogła pojechać do Tokio najwyżej w roli rezerwowej. "Jeszcze nie rozmawiałam z selekcjonerem Zbigniewem Nęckiem. Z pewnością straszną karą dla którejś z trójki wymienionych dziewczyn byłaby sytuacja, w której zabrakłoby jej w turnieju olimpijskim. Żadna na to nie zasłużyła. Wszystkie walczyły i zdobyły bilety do Japonii. Dużo wcześniej wydawało mi się, że wkrótce po urodzeniu dziecka będą mogła szybko wrócić do gry i na wysoki poziom. Tymczasem to wszystko nie jest takie proste i pewnych spraw nie da się przyspieszyć" - powiedziała tenisistka stołowa, który w marcu ma wystąpić w ITTF Challenge w Gliwicach. giel/ cegl/