Chyba nikt zdroworozsądkowy nie ma wątpliwości, że sportowa kariera Marcina Najmana, patrząc choćby przez pryzmat osiągnięć w ringu, czy w klatce - mimo że trwała ponad dwie dekady - bardziej przypominała hobbystyczne realizowanie swojej pasji. Dziś sam częstochowianin nie ukrywa, że poważniejszy rozdział w jego sportowym życiu, z uwagi na wiek i zdrowie, teraz ustąpił pola rozrywce pod szyldem Fame MMA. Rzecz jasna Najman ma na swój temat zupełnie inną optykę. Z powagą recenzuje swoje dokonania, analizuje klasę pokonanych rywali i dowodzi, że wcale nie byli tacy słabi, jak maluje ich opinia publiczna. W czwartek Najman, nie po raz pierwszy w swoim życiu, był "grillowany" przez kibiców. Przyjął bowiem zaproszenie do produkcji Kanału Sportowego pod tytułem "Hejt Park". Momentami aż żal było słuchać docinek pod adresem częstochowianina, który bronił się bardzo nieporadnie. Krytyka, wynikająca wprost z formatu programu, była nieunikniona. Jednak zupełnie czym innym są chamskie wypowiedzi. O ile jeszcze nad telefonem od jednego z widzów można było spuścić zasłonę milczenia, bo ów człowiek mógł wykorzystać fakt bycia anonimowym, o tyle nic nie tłumaczy Andrzeja Fonfary, byłego mistrza świata IBO w wadze półciężkiej. "Polski Książę" zadzwonił bezpośrednio do prowadzącego program Mateusza Borka i wszedł w polemikę z Najmanem. Do pewnego momentu trzymał poziom, ale tuż przed rozłączeniem wulgarnie rzucił do telefonu w stronę Najmana: Będę cię ruch**. "Co do mojej wypowiedzi, nie wycofuję się ze słów, które padły z mojej strony, ponieważ na takie głupoty, które wypowiada Marcin Najman, trzeba tak reagować! Koniec! No i jeszcze rozmawia z ludźmi niby kulturalnie i zajada się pizzą i popija colą! - próbował się rozgrzeszyć na Twitterze Fonfara.