Ronda Rousey przez wielu uważana była za zawodniczkę nie do pokonania. Najlepiej opłacana gwiazda UFC niespodziewanie przegrała jednak z Holm podczas gali w Australii. Rodaczka znokautowała ją potężnym ciosem nogą. "Rowdy" poważnie ucierpiała. Trafiła do szpitala z wargą rozciętą na pół. Była oszołomiona i przez kilkanaście godzin pozostawała pod czujną obserwacją lekarzy, a później obrażeniami zawodniczki musiał zająć się chirurg plastyczny. Szef organizacji UFC Dana White odwiedził zawodniczkę w szpitalu i przyznał, że jest kompletnie zdruzgotana porażką. Dopiero teraz przerwała milczenie i udzieliła wywiadu ESPN Magazine. "Jest mi cholernie przykro z powodu utraty pasa" - powiedziała. Wymownie odpowiedziała na pytanie o to, kiedy wróci do walki. "Może jeszcze minąć od trzech do sześciu miesięcy zanim będę mogła zjeść jabłko" - przyznała. Tymczasem jej pogromczyni - Holly Holm przeżywa szczyt sławy. 20 tysięcy fanów przyszło w niedzielę powitać ją w rodzinnym Albuquerque. 28-letnia Amerykanka w ojczyźnie dorobiła się statusu gwiazdy sportu i celebrytki. Przed porażką z Holm, stoczyła w MMA dwanaście walk. Wszystkie wygrała przed czasem - dziewięć przez poddanie, a trzy przez nokaut. Zanim rozpoczęła karierę w mieszanych sztukach walki, z powodzeniem rywalizowała w judo, sięgając m.in. po brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Pekinie.