Rywalizacja Gołoty z byłym mistrzem świata wagi ciężkiej to szczególna karta w historii zawodowego boksu. Faworytem dwóch starć z kolejną nadzieją białych był Bowe, ale to Gołota w każdej z dwóch konfrontacji prowadził na kartach wszystkich sędziów. Dalsze wydarzenia znają chyba wszyscy fani pięściarstwa: Polak tłucze przeciwnika poniżej pasa i przegrywa przez dyskwalifikacje. Kariera Amerykanina, który przed walką z Gołotą m.in. dwukrotnie pokonał znajdującego się w szczytowej formie Evandera Holyfielda, po drugim starciu z Polakiem zatrzymała się na dobre. Jeden z najlepszych pięściarzy wagi ciężkiej został psychicznie rozbity w ringu i już nigdy nie zbliżył się do światowej czołówki. Do zawodowego boksu wrócił co prawda po ośmiu latach, ale jego jedyny sukces to trzy zwycięstwa nad przeciętnymi rywalami. Dalsze losy Gołoty po legendarnych walkach z byłym czempionem były znacznie bardziej okazałe. Polak w czasach mocno obsadzonej wagi ciężkiej czterokrotnie walczył o mistrzostwo świata, ale bez powodzenia. O ile jednak w starciach z Lennoksem Lewisem i Lamonem Brewsterem nie miał nic do powiedzenia, ponosząc błyskawiczne porażki w pierwszych rundach, tak w konfrontacjach z Chrisem Byrdem i Johnem Ruizem do szczęścia i historycznego wydarzenia dla polskiego sportu zabrakło mu przychylności sędziów. Trzecie spotkanie duetu Gołota - Bowe promuje hasło "wyrównanie rachunków". Jest co wyrównywać, ale czy po 16 latach wynik tej walki ma jakiekolwiek znaczenie? Zwłaszcza, że odbędzie się nie na bokserskim ringu, ale na warunkach dopiero zdobywającego w Polsce popularność wrestlingu. Organizatorzy gali zapowiadają, że walki odbywać się będą w klatce. Dla Gołoty nie ma to większego znaczenia. - Nie boje się walczyć w klatce. Wreszcie go pokonam i zdobędę pas - zapowiedział najbardziej znany polski pięściarz ostatnich lat podczas środowej konferencji prasowej. Stawką konfrontacji Gołota - Bowe będzie bowiem mistrzowski pas Rivarly Championship w wadze ciężkiej. W naszym kraju walka ma być transmitowana w modnym ostatnio odpłatnym systemie PPV. Dariusz Jaroń