Na rozpoczęcie KSW 21 pięćdziesiątą walkę w MMA stoczył Matt Horwich. Jubileusz przebiegł po myśli doświadczonego Amerykanina. Sprowadzony w ostatniej chwili w zastępstwie za Jaya Silvę Terry Martin był tylko tłem dla tradycyjnie znakomicie przygotowanego Horwicha. Walczący po raz trzeci na KSW specjalista od brazylijskiego jiu jitsu całkowicie zdominował rywala, w drugiej rundzie zasypał go w parterze gradem ciosów i sędzia poddał bezradnego Martina. W drugim pojedynku sobotniej gali w ringu swoje umiejętności zaprezentowały kobiety. Znakomita Karolina Kowalkiewicz na dystansie dwóch rund zdecydowanie wypunktowała Paulinę Bońkowską i sędziowie nie mieli problemów ze wskazaniem zwyciężczyni. To był drugi żeński pojedynek na KSW i jednocześnie drugi półfinał turnieju w kategorii do 55 kilogramów. W pierwszym podczas KSW 19 Marta Chojnoska pokonała Paulinę Suską i to ona będzie przeciwniczką Kowalkiewicz w finale. Po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją na ring KSW powrócił Krzysztof Kułak. Dla jednego z najbardziej doświadczonych zawodników polskiego MMA był to już czterdziesty pojedynek w karierze. W odróżnieniu od Horwicha jubileusz nie ułożył się po myśli Kułaka. Weteran ringów KSW kompletnie nie poradził sobie z debiutującym w największej federacji MMA w Polsce Piotrem Strusem. Na domiar złego Kułakowi przyplątała się kontuzja kolana i w przerwie między drugą i trzecia rundą "Model" musiał zrezygnować z dalszej walki. Podczas KSW 17 Artur Sowiński w niespełna minutę znokautował mającego za sobą występ na UFC Macieja Jewtuszkę. W sobotni wieczór doszło do rewanżu. Tym razem górą był "Irokez", który w drugiej rundzie poddał w parterze "Kornika". Pokonując Sowińskiego Jewtuszko nie tylko odzyskał honor. Zdobył również pas międzynarodowego mistrza KSW w wadze lekkiej (do 70 kg). W drugim pojedynku o pas międzynarodowego mistrza KSW, tym razem w kategorii półśredniej (do 77 kg) Aslambek Saidov pokonał Borysa Mańkowskiego. Kuzyn Mameda Chalidowa dominował w ringu w pierwszej rundzie, ale Mańkowski może mówić o pechu. W drugiej rundzie przy obaleniu niefortunnie upadł i doznał kontuzji stawu skokowego, która nie pozwoliła mu na dalszą walkę. Na tym nie skończyły się pojedynki o mistrzowskie pasy. W ostatniej walce o tytuł podczas KSW 21, a jednocześnie pierwszej walce wieczoru Michał Materla zmierzył się z Rodneyem Wallacem, którego na KSW 21 zmiótł z ringu Mamed Chalidow. "Cipao" skopiował wyczyn Mameda, w pierwszym ataku posłał Wallace’a na deski nokautującym ciosem i paroma młotkami w parterze dokończył dzieła zniszczenia. Po tej krótkiej walce, w której Materla obronił pas mistrza KSW w wadze średniej, powróciło pytanie o sens wystawiania Amerykanina przeciwko Polakowi. Wallace nic nie pokazał wcześniej w konfrontacji z Chalidowem i za to "nic" nagrodzono go szansą zdobycia mistrzowskiego pasa. Gdzie tu logika? W finałowej walce KSW 21 Mamed Chalidow miał spotkać się z doświadczonym Melvinem Manhoefem. Holender podczas przygotowań doznał jednak kontuzji i do Warszawy przybył jedynie w charakterze gościa. Jego miejsce w ringu zajął weteran UFC, Kendall Grove. Chalidow długo nie mógł znaleźć sposobu na mierzącego blisko 2 metry rywala. W stójce Grove radził sobie z atakami Czeczena z polskim paszportem i długo nie dawał się sprowadzić do parteru. Dopiero na dwie minuty przed końcem drugiej rundy Chalidow obalił Amerykanina, w swoim stylu błyskawicznie dopadł do jego nogi i efektowną "skrętówką" zmusił doświadczonego przeciwnika do poddania. Dla Chalidowa była to szósta kolejna wygrana i dopiero pierwsza walka od maja 2010 roku, która nie skończyła się już w pierwszej rundzie. Po walce Chalidow przyznał, że za dużo by stracił odchodząc z KSW, chociaż długo marzył o podpisaniu umowy z UFC. Miejmy nadzieję, że włodarze największej polskiej federacji będą w stanie zakontraktować mu coraz lepszych rywali. Na pewno wśród potencjalnych przeciwników Chalidowa nie znajdzie się Materla. Obydwaj wojownicy się przyjaźnią i stanowczo podkreślają, że za żadne pieniądze nie zmierzą się ze sobą w ringu. Jest jeszcze jedna atrakcyjna opcja na horyzoncie. Nie jest tajemnicą, że szefowie KSW rozmawiali z Tomaszem Drwalem o walce z Chalidowem. Szkoda, że strony nie doszły do porozumienia, bo walka "Goryla", czyli pierwszego Polaka występującego na prestiżowych galach UFC z absolutną gwiazdą polskiego MMA, jaką niewątpliwie jest Mamed, byłaby wielkim hitem nie tylko w naszym kraju. Autor: Dariusz Jaroń