- Badania w Poznaniu wykazały zerwanie więzadeł krzyżowych w nodze. To poważny uraz. Moja dalsza kariera zawisła na włosku. Ale... Z natury jestem optymistką, dlatego wierzę, że wszystko dobrze się skończy i że dane mi będzie wystąpić w igrzyskach w Londynie - powiedziała mieszkająca w Swarzędzu zawodniczka Grunwaldu Poznań. Wieszczek-Kordus zamierzała we wrześniowych mistrzostwach świata wywalczyć olimpijską kwalifikację. Jednak już w pierwszej walce na jej drodze stanęła Bułgarka Stanka Zlatewa, uznawana przez fachowców za jedną z najlepiej wyszkolonych technicznie zapaśniczek. Przed turniejem obie trenowały razem w Bułgarii. - I tym razem, tak jak w Pekinie, nie dałam rady pokonać Stankę. Ale ... co się odwlecze, to nie uciecze. Jeżeli tylko moje kłopoty zdrowotne znajdą pomyślny finał, powrócimy do wspólnych ćwiczeń - dodała Polka. W drugiej walce w Stambule Wieszczek trafiła na reprezentantkę Kazachstanu Guzel Maniurową. - W pewnym momencie poczułam, że coś złego stało się z moim kolanem. To był koniec pojedynku. Zeszłam z maty z przeświadczeniem, że zmarnowane zostały miesiące ciężkich treningów, ale jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak poważnego doznałam urazu. Po powrocie do kraju, przeszłam badania w Poznaniu, a werdykt lekarzy mnie załamał. Postanowiłam wtedy, że martwić się będę po powrocie z wakacji w Egipcie, na które od dawna czekałam - przypomniała Agnieszka. Do Hurgady wybrała się z mężem Arkadiuszem, także zapaśnikiem Grunwaldu Poznań, niespełna dwuletnią córeczką Gabrysią, mamą i teściową. - Słońce i kąpiele w Morzu Czerwonym chociaż w części pozwalały mi na odreagowanie i pozbycie się czarnych myśli. Po namowach męża spróbowałam nurkowania w rejonie pięknych raf koralowych. Bardzo mi się to spodobało i sporo dnia spędzałam pod wodą z butlą tlenową. Planuję kurs nurkowania i kto wie, czy nie będzie to moją nową pasją. Wcześniej próbowałam, na razie jako pasażer, akrobacji samolotowych. Lubię ekstremalne wyzwania - wspomniała. Jak podkreśliła, pobyt w Egipcie spełnił swoją rolę. - Wróciłam wypoczęta z zamiarem jak najszybszego zrobienia porządku z kontuzjowaną nogą. Podobny uraz złamał kariery wielu sportowcom, ale powiedziałam sobie, że mnie podobne zagrożenie nie dotyczy. Zdecydowałam się na operację, która zostanie przeprowadzona w najbliższych dniach. Zawodniczkę czeka co najmniej dwumiesięczna przerwa w treningach. - Liczę na pomoc dr Przemysława Lutomskiego, sprawdzonego już w trudnych sytuacjach, który zadba o właściwy przebieg mojej odnowy biologicznej. Pływanie, masaże, siłownia i inne zabiegi, pozwolą mi - mam nadzieję - szybko wrócić do dobrej dyspozycji. Myślę, że w grudniu pojadę na obóz do Władysławowa. Rozpocznę wtedy wyścig z czasem. Kolejne kwalifikacje olimpijskie odbędą się w połowie kwietnia w Bułgarii - powiedziała Agnieszka Wieszczek-Kordus.