Jako zawodnik 38-letni Krawczyk był mistrzem Europy w 2007 roku, zdobył brązowy medal mistrzostw świata w 2003, zajął piąte miejsce na igrzyskach w Atenach (2004) i siódme w Pekinie (2008). Wszystkie sukcesy osiągnął w kategorii 81 kg, choć ostatnie dwa lata na tatami spędził w wadze 90 kg. "Najważniejszym osiągnięciem był brąz mistrzostw globu w Osace przed 13 laty. W decydującej walce pokonałem reprezentującego Japonię, a urodzonego w Korei Południowej Yoshihiro Akiyamę. Półtora roku wcześniej przegrałem z nim na Superpucharze Świata w Paryżu i generalnie oceniając to był lepszy zawodnik ode mnie, ale akurat w najważniejszym pojedynku potrafiłem z nim wygrać" - stwierdził Krawczyk. Po zakończeniu sportowej kariery w 2013 roku, wychowanek Czarnych Bytom został asystentem selekcjonera reprezentacji Piotra Sadowskiego. Wcześniej pojechał na swoje czwarte igrzyska (debiutował w Sydney w 2000 roku), ale tylko w roli sparingpartnera. "O to mam pewien żal, bowiem podczas turnieju olimpijskiego w 2012 roku miałem 34 lata. I dużo, i nie. Mój podopieczny Dirk van Tichelt w wieku 32 lat spełnił życiowe marzenie i stanął na podium igrzysk w Rio de Janeiro. W mojej karierze, jak widzę z perspektywy czasu, wiele razy zabrakło twardego postawienia sprawy przez moich trenerów. Oni oczywiście szanowali mnie za wyniki sportowe, poklepywali po plecach, ale też nie potrafili ostro powiedzieć, że muszę ćwiczyć inaczej, że muszę spróbować coś jeszcze zmienić itd. Tego mi zabrakło do zdobycia krążka olimpijskiego" - dodał. Kadrę Belgii Krawczyk prowadzi od trzech lat. Brązowy medal Van Tichelta na IO w Brazylii sprawił, że kilka europejskich federacji zaczęło sondować możliwość zatrudnienia polskiego szkoleniowca. "Potwierdzam, że mam kilka ofert z zagranicy, także kontynuacji pracy w Belgii, ale kontrakt nie został jeszcze podpisany. Interesuje mnie polskie judo i rozmawiam na temat obecnej sytuacji z Krzysztofem Wiłkomirskim, którego jak najbardziej popieram w rywalizacji o fotel prezesa związku" - powiedział. Krawczyk nie ukrywa, że chętnie współpracowałby z wicemistrzynią igrzysk w Atlancie Anetą Szczepańską, dziś trenerką kobiecej ekipy narodowej. Chciałby do swojej kadry zaangażować innych młodych trenerów, do niedawna jeszcze zawodników. "28-letni Tomek Kowalski, który z powodu kontuzji przedwcześnie musiał zakończyć karierę, jest przedstawicielem młodego pokolenia trenerów, którego wiedza i umiejętności powinny zostać wykorzystane w drodze do igrzysk w Tokio. Zresztą już pomaga selekcjonerowi Sadowskiemu. Jeszcze kilku młodych szkoleniowców powinno włączyć się w te przygotowania" - przyznał bytomianin. Najbliżej medalu IO Krawczyk był w stolicy Grecji. W półfinale prowadził z Ukraińcem Romanem Gontiukiem jeszcze sekundę przed końcem walki... Przegrał też pojedynek o brąz z Brazylijczykiem Flavio Canto. "Ta zadra olimpijska we mnie siedzi i będzie siedziała, niestety. Szkoda mi strasznie też Pekinu, gdzie jechałem jako mistrz Europy i piąty zawodnik mistrzostw świata - wszystko to miało miejsce zaledwie rok wcześniej. Zabrakło mi wsparcia ze strony trenerów, czasem zawodnikowi wystarczy jedno słowo, jedno zdanie, troszkę motywacji i jest dużo lepiej. Cóż, jako szkoleniowiec staram się tak postępować, by później nie opowiadać o takich straconych szansach. I strasznie cieszę się z medalu Dirka" - dodał.