Dodatkowo na zakończenie czempionatu Japończycy triumfowali w turnieju drużyn mieszanych. Japonia wysłała do Azerbejdżanu pełną, 18-osobową reprezentację. Do strefy medalowej przebiło się... 17 z nich. Jedną walkę o brązowy krążek przegrali (Aarof Wolf, 100 kg), zaś w eliminacjach odpadł Ysuei Ogawa (+100kg). Ale w wadze ciężkiej był też Hisayoshi Harasawa, który sięgnął po brąz. To jedna z dwóch kategorii (obie najcięższe), w których Japończycy mieli prawo czuć rozczarowanie; w +100kg nie startował najsłynniejszy współcześnie judoka Francuz Teddy Riner, a pod jego nieobecność tytuł wywalczył Gruzin Guram Tusziszwili. Turniej indywidualny w Baku potwierdził, że Japonia uciekła i to zdecydowanie reszcie świata. Jeśli przegrywali pojedyncze walki to najczęściej z innymi Azjatami, bardzo rzadko z Europejczykami. Szesnaście medali jest wynikiem znakomitym. Wśród kobiet Japończycy triumfowali w pięciu kategoriach, a w finałach dwóch pozostałych też mieli swoje przedstawicielki, m.in. Miku Tashiro (63 kg) przegrała z Francuzką Clarisse Agbegnenou, dla której to już trzecie złoto w karierze (plus dwa srebra). Coraz śmielej do głosu dochodzi młodzież, nie tylko japońska. W najniższej wadze 48 kg triumfowała Ukrainka Daria Biłodid licząca 17 lat i 345 dni. To najmłodsza mistrzyni świata w historii. Pobiła rekord legendarnej Japonki Ryoko Tani-Tamury. W Baku zwyciężyła także 18-letnia Uta Abe (52 kg). Co ciekawe, tego samego dnia (21 września) w kategorii 66 kg najlepszy był jej brat Hifumi Abe, dla którego to drugie złoto MŚ w karierze. Pierwszym w historii hiszpańskim mistrzem świata został pochodzący z Gruzji Nikoloz Sherazadishvili (90 kg). Swoje święto mieli także irańscy kibice. Na początku tego wieku dwukrotnie (2001, 2003) na najwyższym stopniu podium stawał Arash Miresmaeili. Po 15 latach po złoto sięgnął też Saeid Mollaei (81 kg). Irańczycy mieli w azerskiej stolicy tylko trzech judoków, a wywalczyli dwa medale. Polacy medalu nie zdobyli, a najbliższy tego był Szwarnowiecki, który w wadze 81 kg pokonał czterech z sześciu rywali, w tym mistrza olimpijskiego z Rio de Janeiro Rosjanina Chasana Chałmurzajewa. Czworo biało-czerwonych odpadło w 1/8 finału, inni jeszcze wcześniej. Łącznie "Biało-Czerwoni" stoczyli 34 walki, z których 17 wygrali. Jeśli przegrywali, najczęściej z wyżej notowanymi od siebie. Ale też brakowało takich zwycięstw jak Szwarnowieckiego nad znakomitym przeciwnikiem z Rosji. Na podium zabrakło także Amerykanów, Chińczyków, Węgrów, Belgów (z Robertem Krawczykiem w sztabie szkoleniowym), Izraelczyków, Czechów, Włochów, Rumunów czy Szwedów (w składzie z mającymi polskie korzenie Martinem i Robinem Packami) itd. Kolejne mistrzostwa globu za rok w Tokio. To będzie przedsmak olimpijskiej rywalizacji w Japonii w 2020 roku. Gospodarze będą chcieli jeszcze bardziej pokazać światu, że nie ma na nich mocnych.