"W pierwszych dniach pracowaliśmy nad wytrzymałością, potem nieco zluzowaliśmy, żeby nabrać świeżości tuż przed zawodami. Było więc sporo techniki i taktyki" - wyliczał pochodzący z Dagestanu szkoleniowiec, trzykrotny olimpijczyk (2004-2012) i srebrny medalista igrzysk w Pekinie. Robert Baran (kat. 125 kg) był zadowolony ze zgrupowania w stolicy polskich Tatr. "Krótkie, ale bardzo fajne. Była mata, kilka zajęć na boisku i gry zespołowe. Potrenowaliśmy też z juniorami. Oni przygotowywali się do swoich mistrzostw świata na Słowacji, a my teraz w Rosji sprawdzimy, co wypracowaliśmy" - powiedział olimpijczyk z Rio de Janeiro, wicemistrz Europy z 2016 (Ryga) i tegoroczny brązowy medalista z rosyjskiego Kaspijska. W Zakopanem zabrakło dwóch zawodników. "Była nas w sumie osiemnastka, nie przyjechali tylko Marcin Majka (ZTA Zgierz), który miał kontuzję kolana i Alek Wojtachnio (Pogoń Ruda Śląska). On musiał załatwić ważne sprawy związane ze studiami" - wyjaśnił Abdusałamow. Prosto ze zgrupowania kadra udała się na czterodniowe zawody w Kemerowie. "Oczywiście sprawdzimy tam kto i na jakim poziomie jest obecnie, ale wszystkie te zgrupowania i turnieje to także niezwykle ważna rywalizacja. Moim zdaniem bowiem, nie ma lepszego trenera niż konkurencja" - podkreślił Abdusałamow. Baran zapytany, czy dla niego turniej w Rosji będzie miał wyłącznie kontrolny charakter powiedział, że nie tylko. "Oczywiście trenerzy zobaczą jakie robimy błędy, ale są to też jedne z kilku tego typu zawodów, w których będziemy rywalizowali o to, aby reprezentować Polskę na mistrzostwach świata w październiku" - przypomniał zawodnik LKS Ceramik Krotoszyn. Jak ocenia swoje szanse medalowe na czempionacie globu? "Są całkiem realne! Myślę, że mnie na to stać. Na ostatnim turnieju w Warszawie wygrałem dwie walki z zawodnikami światowej czołówki, więc pojadę po to, żeby znaleźć się w strefie medalowej" - zapewnił. Na mistrzostwa świata, które odbędą się w Budapeszcie od 20 do 28 października, pojedzie pięciu zawodników. Szkoleniowiec uważa, że przed kadrą jeszcze jest sporo pracy. "Dla nas każde mistrzostwa Europy czy świata są ważne. Walczymy na tego typu zawodach na tyle, na ile nas w tym momencie stać, mając jednak cały czas w głowie to, że już w przyszłorocznych MŚ w Kazachstanie pierwsza piątka ma zapewnione kwalifikacje na IO. Idealnie byłoby już tam je zdobyć. Potem oczywiście są kolejne turnieje, gdzie można wywalczyć olimpijski paszport, ale istotny jest też czas i spokój w przygotowaniach do igrzysk. Moim marzeniem jest, aby za dwa lata w Japonii zaprezentować się w pięciu z sześciu kategorii wagowych, czyli mieć o jedną kwalifikację więcej niż w Rio" - zaznaczył. Abdusałamow ma też nadzieję, że uda się zwiększyć dorobek medalowy na każdej z ważnych imprez. "Idziemy krok za krokiem do światowej czołówki, więc każdy krążek jest ważny. W Tokio liczę na przynajmniej jeden medal. To naprawdę jest realne, pamiętając o tym, że każda ciężka praca musi w końcu przynieść konkretny efekt, a zapewniam - my taką wykonujemy na każdym zgrupowaniu, czyli przez co najmniej 291 dni w roku" - podkreślił. Ostatni szlif przed wyjazdem na Węgry zaplanowano w Szczyrku. "Tam od 3-19 października m.in. będzie więcej zajęć ze sparingpartnerami. Będzie ciężko, ale ponieważ efekty już są widoczne, to nikt nie narzeka. Myśl, że w ostatnich pięciu latach zdobyliśmy w sumie dwanaście medali, podczas gdy wcześniej, przez 12 lat było ich tylko cztery, naprawdę dodaje sił" - podsumował Abdusałamow.