Prestiżowe zawody w Katarze są zaliczane do kwalifikacji olimpijskich i wysoko punktowane. Prawo występu mają zawodniczki i zawodnicy z miejsc 1-36 w światowym rankingu w poszczególnych kategoriach wagowych. Jak powiedział PAP Sarnacki, jest to turniej stojący na bardzo wysokim poziomie, rangą przypominający mistrzostwa świata. "Jadę przede wszystkim po medal, a także po punkty do rankingu olimpijskiego, ponieważ trzeba cały czas mieć kontakt ze startami, żeby nie wypaść z pozycji kwalifikującej. Jadę również po to, żeby w ogóle wystartować, bo jak wiadomo pandemia bardzo ograniczyła ilość startów" - mówił. Dla zawodnika olsztyńskiej Gwardii będzie to czwarty udział w turnieju tego cyklu. "Dotychczas najwyżej udało mi się dotrzeć do półfinałów i ostatecznie zająć piąte miejsce w 2017 roku. Z kolei na ostatnim turnieju przebrnąłem tylko pierwszą rundę, ale na tamten czas i tak była to chyba jedyna wygrana walka z całej reprezentacji. To pokazuje skalę rywalizacji" - mówił. Jak zauważył, jest to dla niego pierwsza w tym roku możliwość startu w międzynarodowej imprezie. Ostatni taki występ zaliczył podczas listopadowych ME w Pradze. Wcześniej judoka przechodził zakażenie koronawirusem i z tego powodu nie mógł uczestniczyć w MP rozegranych na początku października w wielkopolskiej Trzciance. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> "Czuję się bardzo dobrze, znacznie lepiej niż miesiąc czy dwa po przebytym Covid-19. Wszystkie parametry wytrzymałościowe wyglądają dobrze, walki ze sparingpartnerami też. Oczywiście, tę moją dobrą dyspozycję zweryfikują przeciwnicy na turnieju" - stwierdził. Zawodnik, który jest skonfliktowany z trenerem reprezentacji, przygotowywał się do turnieju indywidualnie. Na co dzień trenuje w Olsztynie pod okiem ojca, szkoleniowca Gwardii Wojciecha Sarnackiego. A w końcówce przygotowań - jak mówił - pomagał mu judoka Czarnych Bytom Kamil Grabowski. Sarnacki zaznaczył, że chociaż na tę chwilę ma kwalifikację olimpijską, to bez pomocy finansowej klubu i lokalnych władz jego wyjazd do Kataru byłby niemożliwy. Jak wyjaśnił, Polski Związek Judo pokrywa jedynie koszt przelotów. Sarnacki podkreślił też przychylność komendanta wojewódzkiego policji i dowódcy olsztyńskiego oddziału prewencji, gdzie pełni służbę jako policjant. Judoka dodał, że ze względu na koszty musi jechać do Dauhy bez swojego trenera. Jak przyznał, na tak ważnych zawodach nie jest to sytuacja komfortowa. "Tak naprawdę do walki wychodzi się we dwóch, bo trener na bieżąco podpowiada, analizuje. Gdy tuż przed walką stoi się w boksie, to czuje się wsparcie. Teraz będę zmuszony wychodzić do tych walk sam" - mówił. Oprócz Sarnackiego w Katarze od poniedziałku walczyć będą również Agata Perenc (52 kg), Karolina Pieńkowska (52 kg), Julia Kowalczyk (57 kg), Anna Kuczera (57 kg), Beata Pacut (78 kg) i Piotr Kuczera (90 kg).