Karta główna Glory 15 nie mogła zacząć się lepiej. W pierwszym pojedynku turniejowym zmierzył się Gokhan Saki i Nathan Corbett. Tłum zgromadzony na Ulker Arena wyraźnie dał do zrozumienia, że do ringu wychodzi ich rodak. Niesiony falą dopingu Saki chciał pokazać, że jego miejsce jest na szczycie kategorii półciężkiej. Szybkie kombinacje bokserskie kontrowane były przez Corbetta niskimi kopnięciami. Jeden z ciężkich lewych sierpowych sięgnął ucha Australijczyka, które pod wpływem uderzenie dosłownie eksplodowało. Sędzia zmuszony był przerwać walkę i Saki do finału wszedł po niespełna trzech minutach walki. Do kolejnego półfinału Tyrone Spong wychodził pod dużą presją. W oczach wielu był murowanym zwycięzcą, a pytania na konferencji prasowej dotyczyły głównie tego, z kim będzie chciał walczyć w finale. Saulo Cavalari zdawał sobie sprawę, że nie ma nic do stracenia. Cała walka przebiegała w podobny sposób. Brazylijczyk był bardzo aktywny i nie pozwalał Spongowi rozwijać kombinacji bokserskich. Król Ringu zdecydowanie bardziej skupiał się na silnych, celnych uderzeniach. Wg statystyk Saulo oddał więcej uderzeń, jednak to Spong był celniejszy i jego uderzenia zrobiłby większe wrażenie na widzach. Po trzech ciężkich rundach i jednogłośnej decyzji do finału wszedł Tyrone Spong. Następnie nadszedł czas na walkę rezerwową do turnieju. Danyo Ilunga czuł, że powinien być uwzględniony w turniejowej czwórce. Szczególnie, że jego ostatnia walka finałowa z Tyronem Spongiem zakończyła się kontrowersyjnie (przez zbyt szybkie zatrzymanie walki). Jego przeciwnikiem był Andrei Stoica, który po raz pierwszy dostał szansę by pokazać się szerszej publiczności walcząc dla Glory. Pojedynek jednak nie trwał zbyt długo i już w pierwszej rundzie zawodnik niemieckiego pochodzenia skontrował uderzenie gwiazdora organizacji SuperKombat, który bezwładnie opadł na ziemię. Atmosferę przed finałem podgrzać miała walka w kategorii lekkiej pomiędzy Robinem Van Roosmalenem a Maratem Grigorianem. Pojedynek był świetną okazją dla Marata by zająć miejsce w pierwszej dziesiątce rankingu organizacji. Roosmalen wielokrotnie podkreślał, że wyciągnął lekcję po przegranej w finale turnieju na Glory 12. Tym razem Holender obiecał postawić na szybkość. Tak też było, jednak Armeńczyk nie ustępował Robinowi na krok. Walka była bardzo techniczna i wyrównana. Cios za cios. Po trzech rundach ciężko było wybrać zwycięzcę. Ostatecznie, po niejednogłośnej decyzji, sędzia ringowy uniósł rękę Roosmalena. - Myślę, że mój występ był dobry. To była wyrównana walka i jestem zadowolony ze swojego występu. Zaznaczałem, że chce się skupić na szybkości i cieszę się z postępu w tym aspekcie - powiedział Robin Van Roosmalen po walce. W końcu nadszedł czas na długo oczekiwany finał. Tyrone Spong dostał szansę by zrewanżować się za przegraną na gali K-1 World GP w 2009 roku. Obydwaj zawodnicy wyglądali na głodnych zwycięstwa. Gorąca atmosfera na arenie dodatkowo podnosiła emocje. Dwóch niesamowicie utalentowanych wojowników. Jeszcze kilka lat temu nikt nie spodziewałby się, że taki pojedynek odbędzie się poza ciężką kategorią wagową. Obydwaj zawodnicy przez chwilę próbowali się wyczuć, jednak już po chwili doszło do szybkich wymian. Spong celnie punktował niskimi kopnięciami, skutecznie unikając ciosów Sakiego. Jedno z prawych kopnięć Tyrone zostało skutecznie zblokowane przez Turka i w momencie w którym Spong chciał oprzeć się na prawej nodze zdał sobie sprawę, że nie daje mu ona podparcia, po czym upadł na ziemię. Po chwili wszystko było jasne. Tyrone Spong doznał jednej z najbardziej dotkliwych kontuzji. Mianowicie złamał kość piszczelową. Sędzia od razu przerwał walkę, zdezorientowany Gokhan Saki zamiast cieszyć się zwycięstwem podszedł do leżącego Sponga, oddając mu szacunek. - Byłem zawiedziony tym co się stało. Byłoby lepiej gdyby walka potrwała dłużej, a ja wolałbym zakończyć ją przez nokaut albo inaczej. Nigdy nie chcesz żeby walka tak się zakończyła. - powiedział po walce Saki - Jednak nie uważam, że miałem szczęście, a wygrana była efektem szczęścia. Tyrone kopnął, a ja zablokowałem to perfekcyjnie. To może się stać kiedy potrafisz dobrze blokować. Powiedziałem Tyronowi jak bardzo go szanuję i że bardzo żałuję takiego zakończenia. To prawdziwy wojownik. Oczywiście kiedy wyzdrowieje znowu wróci na drogę po pas.Gokhan Saki wygrywa przez nokaut w pierwszej rundzie i do domu wróci z czekiem na 200 tysięcy dolarów i pasem w wadze półciężkiej. Czy Danyo Ilugna dostanie szansę w walce o pas z Gokhanem Sakim? Byłby to sensowny ruch ze strony Glory.