Fatalnie rozpoczęła się jubileuszowa 70. edycja Turnieju Czterech Skoczni dla reprezentantów Polski. W pierwszym konkursie w Oberstdorfie tylko Dawid Kubacki zdołał się zakwalifikować do drugiej serii zajmując 28. miejsce. Swoje pojedynki w serii KO przegrali Kamil Stoch, Piotr Żyła, Jakub Wolny i Paweł Wąsek. Największym rozczarowaniem był występ Kamila Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski uplasował się dopiero na 41. miejscu. Czytaj także: Turniej Czterech Skoczni. Fatalny początek Polaków Całkiem prawdopodobne, że jeśli naszym zawodnikom nie powiedzie się także podczas konkursu w Nowy Rok w Garmisch-Partenkirchen, to Polacy zostaną wycofani z turnieju i rozpoczną treningi w kraju. - Myślę, że nie chodzi o to, że źle przepracowano okres przygotowawczy przed sezonem. Tym chłopakom naprawdę niewiele brakuje do dobrego skakania. Według mnie brakuje im pewności podczas skakania, są mało agresywni. Są pasywni w locie i zbyt wolni, zwłaszcza w pierwszej fazie po wyjściu z progu. Naszym skoczkom brakuje szybkości, wysokość jest, ale potem jest już szybkie spadanie. Jak popatrzymy na zawodników z czołówki, to wyraźnie widać, że oni bardzo szybko przelatują pierwszą fazę, nie tracą prędkości i wtedy można daleko skakać. - Nic więcej, także o atmosferze w zespole nie mogę powiedzieć, bo staram się unikać kontaktów. Z zawodnikami pierwszej reprezentacji widuję się ostatnio bardzo rzadko, nie wyjeżdżam nigdzie za granicę, pomagam obecnie tylko młodym chłopakom - mówi nam mistrz Polski z 1992 roku na skoczni K-85. Turniej Czterech Skoczni. Zbigniew Klimowski: Na horyzoncie są młodzi, zdolni Zbigniew Klimowski jeszcze na początku roku był pierwszym trenerem reprezentacji młodzieżowej. W kwietniu bardzo poważnie zachorował jednak na Covid-19. Jego obowiązki przejął Daniel Kwiatkowski. Klimowski do pracy z kadrą w roli asystenta wrócił na początku września. - Jest kilku młodych, bardzo zdolnych chłopaków. Najlepiej na tą chwilę prezentuje się Jan Hajdas. Uważam, że można byłoby go nawet już wysłać na zawody Pucharu Świata bo by sobie poradził, ale z drugiej strony, uważam też, że jeszcze jest na to za wcześnie. Na razie niech się uczy i zdobywa doświadczenie w Pucharze Kontynentalnym w którym zdobywa już pierwsze punkty. Bardzo duże postępy robią też bracia, Arkadiusz i Szymon Jojko, Szymon Zapotoczny, czy Klemens Joniak. - Co do choroby to byłem w bardzo złym, wręcz kiepskim stanie. Nie pamiętam półtora miesiąca ze swojego życia. Pod respiratorem spędziłem cztery tygodnie, miałem to szczęście, że cały czas spałem i kompletnie nie wiedziałem co się działo. Przed podpięciem do respiratora poprosiłem o rozmowę z żoną, potem podpisałem odpowiednią zgodę i zasnąłem na długie tygodnie. Byłem w tak złym stanie, że brano pod uwagę nawet przeszczep płuc. Czytaj także: Turniej Czterech Skoczni. Zagubiony Stoch. Niepokojące wyznanie naszego skoczka - Na ten moment wydolność płuc wróciła w siedemdziesięciu jeden procentach i wiem, że już nigdy nie wrócą do dawnej sprawności. Lekarze z Zakopanego mówią mi, że to cud, że z tego wyszedłem i należy się cieszyć ze stanu jaki jest. Płuca były zajęte w powyżej dziewięćdziesięciu procentach. Ciężko jest mi podejść gdzieś pod górę, mam problemy z nogami, często mnie bolą. Po wybudzeniu uczyłem się chodzić jak dziecko. Mam też problemy z przeponą, bo utrzymuje się cały czas wysoko, przy próbie zgięcia tułowia mam problemy z oddychaniem, to już nigdy nie ustąpi. Obecnie cały czas korzystam z rehabilitacji. W tym miejscu chciałbym przestrzec przed tą chorobą, kto się z nią nie zetknął nie wie jak potrafi być straszna - zakończył olimpijczyk z Albertville/Courchevel z 1992 roku. Rozmawiał Zbigniew Czyż