Kubacki po pierwszej serii zajmował czwarte miejsce i miał doskonałą pozycję do ataku na podium. Nasz mistrz świata w drugiej poszybował na 133 m i okazał się lepszy od jednego z faworytów TCS Austriaka Stefana Krafta. W tym momencie stało się jasne, że Polak na pewno będzie na podium. Ostatecznie stanął na najniższym stopniu Kubacki musiał uznać wyższość jedynie Niemca Karla Geigera i rewelacyjnego Japończyka Ryoyu Kobayashiego, który wygrał w Oberstdorfie."Odległości na pewno lepsze niż wczoraj, a to się w skokach liczy. Wiedziałem, że to tych dobrych skoków niewiele brakuje. Pokazałem, że da się coś zmienić przez jedną noc" - zaznaczył Kubacki. "To są czasem takie detale, które są trudne do wypatrzenia nawet dla trenerów, a odgrywają dużą rolę" - podkreślił.Dla Kubackiego to pierwsze podium w tym sezonie i to od razu w tak prestiżowym turnieju. Czy to oznacza, że nadchodzą sukcesy? "Trener może w końcu się zdenerwować i wystrzela nas po zadkach. Gdybym wiedział dlaczego brakowało miejsc w czołówce, to pewnie bym wygrywał. To nie jest takie łatwe i trenerzy naprawdę mocno pracują, żeby wypatrzeć co nie gra" - zakończył Kubacki.