Przed ośmioma laty na igrzyskach w Vancouver Ammann zaskoczył rewolucyjnymi wiązaniami. Do końca nie wiadomo, jaką dawały przewagę, ale Szwajcar odniósł wielki sukces. Teraz także szokuje, ale butami. Są czarne i szczelnie zakryte, aby nikt nie mógł ich podejrzeć. Simon chowa je od razu po skoku. Na zamówienie zawodnika wyprodukowała je firma specjalizująca się w obuwiu ortopedycznym. - Czy to jakieś specjalne buty? Każdy widzi to, co chce. To ważne dla nas skoczków, aby chronić to, co próbujemy poprawić i rozwijać. Inwestycje finansowe w takie sprawy nie są małe, a mi jako starszemu zawodnikowi nie jest łatwo testować nowe rozwiązania. Nie skaczę już tak wiele razy jak wcześniej. Chciałbym więcej, ale nie mogę. Teraz jest trochę późno na znaczne poprawienie formy fizycznej, ale jest jeszcze wystarczająco dużo czasu go igrzysk, aby dołożyć coś ekstra od strony nowinki technicznej. Dzięki czemuś takiemu możesz być bardziej precyzyjny w tym, co robisz. Mam nadzieję, że będę silniejszy - skomentował Szwajcar. - To jest eksperyment. Buty zawsze są trudnym elementem wyposażenia dla zawodnika. Nie jest tak łatwo wybrać odpowiednie, bo tak naprawdę produkuje je tylko jedna duża firma. Mam nadzieję, że to się zmieni w przyszłości, bo jest dużo z tym problemów. Nie za każdym razem dostajemy odpowiednie obuwie do skakania. Mamy szczęście, gdy możemy coś zmienić – dodawał Ammann. W środę spokojnie zakwalifikował się do czwartkowego konkursu. Ta sztuka nie udała mu się ostatnio w Ga-Pa. - Fajnie, że w tym turnieju każda skocznia jest zupełnie inna. Obiekt w Innsbrucku jest bardzo nieprzewidywalny i trzeba uważać. Zeskok jest krótszy i w ogóle ta skocznia ma inną budowę. Zobaczymy, jak będzie w czasie konkursu. Dla każdego i dla dwóch najlepszych, a więc Kamila Stocha i Richarda Freitaga to będzie duże wyzwanie. To nie jest łatwe miejsce do skakania, perspektywa jest zupełnie inna niż gdzie indziej - zakończył zdobywca Kryształowej Kuli z sezonu 2009/2010. Transmisja z czwartkowego konkursu w Eurosporcie 1 o godzinie 14. Z Innsbrucku – Krzysztof Srogosz, eurosport.interia.pl