Zwycięstwo Stocha w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni było bezapelacyjne. W wieńczącym zmagania konkursie w Bischofshofen Polak dał pokaz swojej siły, nokautując resztę stawki. Dzięki temu wyprzedził drugiego w ogólnym rozrachunku TCS Karla Geigera o 48,1 pkt, a trzeci Dawid Kubacki stracił do swojego reprezentacyjnego kolegi 52,8 pkt. Dwa miejsca na podium w niezwykle prestiżowej imprezie to wielki sukces polskiej kadry. Gratulacje należą się jednak nie tylko Stochowi i Kubackiemu, ale powinien otrzymać je również cały sztab szkoleniowy, na czele z trenerem Doleżalem. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Jak wygląda sytuacja kontraktowa czeskiego szkoleniowca? Na to pytanie odpowiadał w studiu TVP Sport prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. Były opiekun polskich skoczków przyznał, że nie ma pośpiechu w sprawie prolongaty umowy trenera Doleżala, lecz w dużej mierze to on sam będzie mógł zdecydować o swojej przyszłości. - Ma kontrakt do igrzysk zimowych w Pekinie (które odbędą się w lutym 2022 roku - przyp. red.) i otwartą drogę do dalszej współpracy. Czy on będzie tego chciał? - zapytał zagadkowo prezes Tajner. Polacy są liderami Pucharu Narodów. Zgromadzili 2018 pkt i wyprzedzają drugą Norwegię (46 pkt straty) oraz plasującą się na trzeciej pozycji kadrę Niemiec (186 pkt straty). TB