Spore zamieszanie powstało po środowym twitcie szefa TVP Sport Marka Szkolnikowskiego, który stwierdził, że warunki proponowane przez Niemców "dalece nie satysfakcjonują Horngachera", ale "PZN zaakceptował jego odejście i tematu nie ma". - Nie jest prawdą, że my już nie chcemy Stefana Horngachera. Nawet jeśli ma miejsce sytuacja, że negocjuje i wciąż nie wie, co zrobić, bo druga strona rzekomo nie chce spełnić jego warunków. Nie, my po prostu czekamy na jego decyzję. Jeśli będzie dla nas pozytywna, to będziemy zadowoleni. Cały czas myślimy o tym, a nawet marzymy, żeby został z nami do igrzysk olimpijskich w Pekinie - <a href="https://sport.interia.pl/skoki-narciarskie/news-adam-malysz-nie-jest-prawda-ze-juz-nie-chcemy-stefana-hornga,nId,2871686">podkreślił wczoraj dyrektor Małysz, w rozmowie z red. Arturem Gacem z Interii.</a> W podobnym tonie wypowiada się także prezes PZN-u Apoloniusz Tajner. - Czytam doniesienia medialne ze zdziwieniem. My cały czas czekamy na decyzję Stefana Horngachera i pod tym względem nic się nie zmieniło - powiedział red. Kamilowi Wolnickiemu z "Przeglądu Sportowego" prezes Tajner, który dodał, że "atmosfera jest dobra" i nikt nie ma do Austriaka pretensji. - Od początku traktujemy się fair, a Horngacher od razu przedstawił nam temat i wytłumaczył, co i dlaczego robi. Nasza oferta dalszej pracy dla Stefana jest cały czas aktualna - akcentuje w "PS" prezes Tajner. Ostateczne rozstrzygnięcie w sprawie przyszłości Horngachera w reprezentacji Polski poznamy przed ostatnimi w sezonie zawodami PŚ, jakie odbędą się w Planicy w dniach 22-24 marca. W razie negatywnej decyzji trenera, PZN planuje powierzenie kadry Czechowi Michalowi Doleżalowi. Horngacher planuje przeprowadzkę do reprezentacji Niemiec głównie z uwagi na to, że chce więcej czasu spędzać w domu, w Titisee-Neustadt, gdzie mieszka razem z rodziną - żoną, którą jest była niemiecką narciarką alpejską Nicole Hoffmeyer i dwójką dzieci.Ewentualne pozostanie Austriaka w ekipie "Biało-Czerwonych" znacząco by zwiększyło szanse na kontynuację pasma sukcesów. Wystarczy przypomnieć jeden fakt: wiosną 2016 r., gdy Horngacher obejmował kadrę polskich skoczków, najwyżej sklasyfikowany spośród nich Kamil Stoch był 22. na świecie, Stefan Hula - 26., Dawid Kubacki 29., Maciej Kot - 31., a Piotr Żyła w klasyfikacji generalnej plasował się nawet za Andrzejem Stękałą, był 35. MB