Schlierenzauer był prawdziwym "cudownym dzieckiem" austriackich skoków narciarskich. Już jako 19-latek sięgnął po Kryształową Kulę, rok wcześniej zdobywając tytuł dwukrotnego mistrza świata w lotach. Gablota z trofeami szybko została zapełniona po brzegi. Kolejny raz okazało się jednak, że skoki narciarskie są dyscypliną sportu, w której utrzymanie stabilnej formy jest szczególnie trudne, a przypadki takie jak Kamila Stocha, który od 10 lat należy do czołówki Pucharu Świata, należą do rzadkości. W ostatnich latach "Schlieri" notował słabsze wyniki, choć ostatni sezon dał kilka powodów do optymizmu.Będący w wieku Dawida Kubackiego skoczek (obaj obchodzili w tym roku 30 lat), jest dobrej myśli i uważa, że ma jeszcze przed sobą kilka lat skakania. Co chciałby robić później? Być może pójdzie w ślady Adama Małysza, których jest dyrektorem polskiej kadry.- Aktualnie mam sporo czasu, by o tym pomyśleć, co chciałbym robić po skokach. Z drugiej strony myślę, że chciałbym pozostać przy tej dyscyplinie w taki sposób, jak zrobił to Adam Małysz. Niemniej myślę też, by obok sportu zdobyć jakieś wykształcenie - coś, co pozwoli mi z równym zaangażowaniem, przyjemnością, działać na innej płaszczyźnie - powiedział Schlierenzauer w rozmowie z Sebastianem Szczęsnym z TVP Sport.Austriak stwierdził też, że jego zdaniem mało prawdopodobne jest rozpoczęcie letniego cyklu zgodnie ze zwyczajowym planem. Niewykluczone jednak, że zawody Letniego Grand Prix odbędą się w skróconej wersji na przełomie września i października. WG