Podczas weekendu w Klingenthal polscy skoczkowie muszą radzić sobie bez swojego pierwszego trenera - Michala Doleżala. Nieobecność czeskiego szkoleniowca była już wcześniej zaplanowana, a trener Sobczyk godnie go zastąpił. Pod jego wodzą Kamil Stoch 78. raz w karierze wywalczył miejsce na podium zawodów Pucharu Świata. Relację z sobotniego konkursu znajdziesz TUTAJ - kliknij! Trener Doleżal tuż po zawodach otrzymał raport od swojego asystenta. - Szef musi wszystko wiedzieć, sprawozdanie już poszło i rozmawialiśmy przez telefon. Dla trenera Doleżala to też fajne, że oglądał zawody w telewizorze, bo zobaczył coś więcej niż zazwyczaj z wieży trenerskiej - przyznał trener Sobczyk po zawodach w rozmowie z TVP Sport. - Była walka. Cieszę się z tego. Chłopcy stawili czoła rywalom. W pierwszej serii było świetnie, w drugiej zabrakło szczęścia. Dawid oddał dobry skok, powinien dalej odlecieć, ale takie są skoki - dodał. Najlepiej z Biało-Czerwonych spisał się Kamil Stoch, który wywalczył drugie miejsce. Do zwycięzcy - Halvora Egnera Graneruda - stracił 12,6 pkt. - Kamil dużo razy udowadniał, jakim jest zawodnikiem. Ze skoku na skok potrafi wyeliminować błędy. Ma ogromne doświadczenie. Trzeba się cieszyć, że potrafi to zrobić. Piotr Żyła stanął na wysokości zadania, ale wciąż ma minimalny problem tuż za progiem. Andrzej Stękała popełnił minimalny błąd w pozycji dojazdowej. Jutro przeanalizujemy to i powinno być lepiej - stwierdził trener Sobczyk. Szkoleniowiec Polaków - podobnie trenerzy pozostałych ekip - szuka odpowiedzi na jedno palące pytanie - jak pokonać Graneruda? - Na pewno trzeba skakać dalej od niego, ale zobaczymy jeszcze. Ma bardzo wysoką formę. Będziemy jednak walczyć i starać się, aby to wykonać - powiedział opiekun polskiej kadry w Klingenthal. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! TB