Śniegu w mieście jest wprawdzie niewiele, ale ekipy COS i organizującego zawody TZN wykorzystywały każdy moment, aby pokrywę uzupełniać i utrzymać we właściwym stanie. - I codziennie pilnujemy, żeby wszystko było w idealnym stanie - podkreślił Kozak. Pracujących na skoczni wspomagały zakupione niedawno dwa ratraki oraz 18 armatek naśnieżających. W ostatnich miesiącach za ponad 4 miliony 300 tysięcy złotych wykonano też kolejne modernizacje infrastruktury wokół skoczni im. Stanisława Marusarza, takie jak remont wieży sędziowskiej, trybun w dwóch sektorach, przebudowę strefy VIP i ciągów komunikacyjnych, a także zapewniono dostawę dodatkowych 12 szatniowych kontenerów mobilnych. Akces do zakopiańskiej edycji PŚ zgłosiło wstępnie 17 ekip. - O ile wiem, nie będzie zawodników Rosji, Ukrainy, Kazachstanu i Czechów, ale ilu wystartuje okaże się ostatecznie w czwartek, ponieważ w porównaniu do zawodów inauguracyjnych w Wiśle, gdzie obowiązywał jedynie tzw. protokół zdrowia, zaostrzone zostaną przepisy związane z pandemią - podkreślił prezes TZN. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Organizatorzy nie przeprowadzą wprawdzie zawodnikom testów na obecność koronawirusa, ale wszyscy skoczkowie będą musieli okazać aktualne badania. Podobny dokument będą też musieli przedstawić m.in. akredytowani dziennikarze. Uczestnicy PŚ będą w większości zakwaterowani w OPO COS. - Będzie to tzw. internat, w którym przebywać i posilać się będą wyłącznie skoczkowie. Wszystko zgodnie z reżimem sanitarnym przekazanym nam przez FIS. Wszelkie inne grupy sportowców korzystają z zupełnie odrębnego budynku - wyjaśnił Sebastian Danikiewicz, dyrektor ośrodka. Trener Michal Doleżal zdecydował, że w zakopiańskiej edycji Pucharu Świata nie wystartuje pełna grupa krajowa (maksymalnie jest to 12 skoczków), którą może w zawodach wystawić organizator. Na Wielkiej Krokwi rywalizować będą: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Andrzej Stękała, Jakub Wolny, Paweł Wąsek i Klemens Murańka. Ta decyzja, to ważny punkt strategii czeskiego trenera, ponieważ w tym samym czasie w Innsbrucku rozegrany zostanie Puchar Kontynentalny, gdzie dobre występy pozwolą wywalczyć dla Polski maksymalną kwotę zawodników (siedmiu), która będzie mogła startować w kolejnych edycjach Pucharu Świata. W Austrii powalczą o to Aleksander Zniszczoł, Tomasz Pilch, Maciej Kot, Stefan Hula, Adam Niżnik oraz Arkadiusz Jojko. Ponieważ w sezonie kwotę krajową można wystawić tylko dwa razy, a polski sztab szkoleniowy wykorzystał już jedna taką możliwość podczas inauguracyjnych zawodów w Wiśle (21-22 listopada), ma to ewentualnie nastąpić w lutym podczas dodatkowych konkursów PŚ, które decyzją FIS zostaną zorganizowane w Polsce w zastępstwie odwołanych zawodów w Sapporo. - Ta decyzja ma zapaść w niedzielę. Liczymy, że będzie to Zakopane, a sytuacja pandemiczna pozwoli na obecność chociaż niewielkiej liczby kibiców - wyraził nadzieję Kozak. W sobotę w stolicy polskich Tatr odbędzie się konkurs drużynowy, a w niedzielę indywidualny. W piątek natomiast zaplanowano oficjalny trening oraz kwalifikacje. Autor: Joanna Chmiel jch/ krys/ <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=linki2&utm_medium=linki2&utm_campaign=linki2">Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!</a>