- Jechałem, jechałem po tym rozbiegu, jeszcze jechałem. Trzeba się było już odbijać, a ja jeszcze jechałem. Spadłem i później się ocknąłem, że to już jest za późno, że trzeba lecieć, a nie ma z czego. Wypadałoby się odbić, co zrobić tak to czasem jest, przymurowało mnie - tak Żyła opisał swój pierwszy skok, na odległość zaledwie 128. metrów (25. miejsce po pierwszej serii). Najstarszy z podopiecznych Michala Doleżala o drugim, zdecydowanie lepszym skoku, mówił już krótko. Był z niego zadowolony, chwalił także występ Dawida Kubackiego - Kolega Dawid Kubacki się popisuje - zażartował Żyła. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> - Dziś miałem wygrać, a nie wygrałem. Tu był problem, nie ma co dużo analizować. Po prostu następnym razem trzeba wygrać po zawodach, a nie przed. Nie ma co poprawiać, głowa mnie nie puściła dzisiaj. Za dużo myśli miałem, były szybszy ode mnie, jechałem i się zamyśliłem. Z głową nie funkcjonowało tak jak powinno, nie miałem tego fajnego stanu - stwierdził Żyła w wywiadzie udzielanym "TVP Sport". Radość zagościła na twarzy polskiego skoczka w momencie pytania o kolejnych zawodach z cyklu Pucharu Świata - Zakopane jest magiczne. Ta atmosfera, trąbią tymi trąbkami, te oscypki z tymi bananami. Magicznie tam jest. W Zakopanym jest fajnie, szkoda, że kibiców nie będzie - zakończył 34-latek. MR