W minioną niedzielę zakończył się sezon Pucharu Świata w skokach. Zakończyła się też telenowela pod tytułem "Co dalej z Horngacherem?". Austriacki szkoleniowiec polskich skoczków ogłosił oficjalnie to, o czym wielu było przekonanych już rok temu. Po trzech latach podziękował polskiej stronie za owocną współpracę, by zająć się skoczkami zza naszej zachodniej granicy. Na odchodne Horngacher pochwalił wybór Doleżala na pierwszego trenera Orłów, podkreślając, że to dobry człowiek i dobry trener. - Potrafi wszystko - zachwalał swojego następcę Austriak. - Świetnie zna się na sprawach sprzętowych, szczególnie kombinezonach, ale także szkoleniowych. Potrafi doskonale zarządzać personelem - zaznaczył były już trener "Biało-Czerwonych". Doleżal, po rozstaniu się reprezentacji Polski z Łukaszem Kruczkiem w 2016 roku, po cichu liczył na funkcję pierwszego trenera Polaków. Ostatecznie Apoloniusz Tajner i zarząd PZN-u postawili na Horngachera, a ten chętnie wziął do swojego sztabu 41-latka rodem z Jablonca. Czech pracował wcześniej z kadrą w swojej ojczyźnie i uchodził za coraz lepszego specjalistę przede wszystkim w dziedzinie sprzętu. Doniesienia o jego zdolnościach nie były przesadzone, o czym świadczy fakt, że dziś zasiada na stanowisku pierwszego trenera polskiej ekipy. Jak w wielu dyscyplinach sportu, tak i w skokach, bardzo dużo zależy dziś od sprzętu. Pod okiem Doleżala "Biało-Czerwonym" nie powinna stać się krzywda w tej dziedzinie. Czech jest specem przede wszystkim od kombinezonów. Ma wiele znakomitych pomysłów, a zaczynał od rodzinnego biznesu. Na Turniej Czterech Skoczni 2016/17 zaprojektował specjalne brązowe stroje dla naszych skoczków. Świat był w szoku, gdy turniej wygrał Kamil Stoch przed Piotrem Żyłą, a czwarte miejsce zajął Maciej Kot. Niedługo później polska drużyna pierwszy raz w historii sięgnęła po złoty medal mistrzostw świata. Doleżal ma wiele do powiedzenia także w kwestii fazy lotu zawodników, techniki najazdowej czy odbicia. Za kadencji Horngachera odpowiadał również za codzienny trening naszych skoczków. Od teraz będzie odpowiedzialny za całokształt, a na oku ma mieć nie tylko kadrę A. - Chcę też myśleć o całym systemie w Polsce. Nie patrzę też w metrykę skoczków. Dzielę zawodników na złych albo dobrych. Przed nikim nie zamykam drzwi - powiedział czeski szkoleniowiec, cytowany na stronie związku. Jako skoczek Doleżal niewiele osiągnął. Przez całą karierę zgromadził w Pucharze Świata nieco ponad 400 punktów. W najlepszym sezonie zajął 27. miejsce w klasyfikacji generalnej. Blisko czołówki był w 1998 roku, gdy na igrzyskach olimpijskich w Nagano zajmował jedenaste i ósme miejsce w konkursach indywidualnych. Dla porównania Adam Małysz był w Nagano 51. i 52. Role jednak szybko się odwróciły. Dziś obaj pracują na sukces polskich skoków. W 1999 roku Doleżal był siódmy w konkursie PŚ w Zakopanem. W 2007 roku zakończył sportową karierę, w pięciu ostatnich sezonach nie zdobywając choćby punktu w zawodach PŚ, zresztą coraz rzadziej w nich startował. Sportowa kariera Czecha nie obfitowała w spektakularne sukcesy. Po jej zakończeniu próbował różnych zajęć, choć wciąż ciągnęło go do skoków. Amatorsko grał w piłkę, był telewizyjnym ekspertem. Ni stąd, ni zowąd, dzięki koledze, zatrudnił się przy kręconym w Pradze filmie "Wanted" z Angeliną Jolie. Jak opowiadał po latach, zajmował się niemal wszystkim. Gdy słynna aktorka potrzebowała skórzanej kurtki, musiał jechać po nią aż do Wenecji. Już wcześniej Doleżal zaczął się imać produkcji kombinezonów dla skoczków w rodzinnej firmie. Jednocześnie kształcił się w kwestiach szkoleniowych. Zachwyceni kombinezonami od Doleżala rodacy, wiedząc, że coraz lepiej zna się także na "trenerce", powierzyli mu funkcję trenera kadry B, a potem części pierwszej reprezentacji, w której był chociażby Jakub Janda. W 2016 roku Horngacher wciągnął Doleżala do swojego sztabu w Polsce. Trzy lata później ich drogi się rozeszły. Dobrze mówiący po polsku Czech przyznaje, że sporo nauczył się od Austriaka, choć, jak sam nie ukrywa, zdaje sobie sprawę, że rzuca się na głęboką wodę. Praca w Polsce, gdzie skokami interesuje się każdy, co więcej, każdy "się na nich zna", to duże wyzwanie dla nowego trenera Orłów, zwłaszcza po obfitującej w sukcesy erze Horngachera. Jak Czech poradzi sobie z naszymi skoczkami, którzy na koncie mają już mnóstwo sukcesów? Póki co cieszy się ich sympatią i poważaniem, a oni sami zapewniają, że ucieszyła ich nominacja dla Doleżala. - Bardzo cenię sobie jego pracę, a przede wszystkim jego wiedzę na temat sprzętu, szczególnie kombinezonów. Potrafi szukać lepszych rozwiązań w każdym aspekcie. Ma przy tym bardzo bogatą wiedzę na temat techniki skoków. Nie boi się wyzwań i to jest bardzo ważne. Poza tym potrafi znaleźć wspólny język z każdym - skomentował na stronie PZN-u wybór nowego trenera Kamil Stoch. - To fajny gość. Jest bardzo konkretny i rzeczowy. Podobnie jak Stefan Horngacher - stwierdził Jakub Wolny. Nasi skoczkowie ledwie skończyli sezon, a już zaczęli przygotowania do kolejnego, na początek na zgrupowaniu w Zakopanem. Jak widać szkoła Horngachera nadal ma się dobrze. Zresztą taki był zamysł powierzenia stanowiska trenera głównego Doleżalowi - jako kontynuacja tego, co zbudował zespół z Horngacherem na czele. Medale igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata, sukcesy na Turnieju Czterech Skoczni i w Pucharze Świata, triumfy w Pucharze Narodów... Długo by wymieniać wszystkie osiągnięcia "Biało-Czerwonych" pod wodzą austriackiego szkoleniowca. Z "Dodo" Doleżalem nasi skoczkowie wyruszają w nową drogę, choć nie jest to droga w nieznane. Wkrótce przekonamy się jednak, czy wciąż prowadzi ona w dobrym kierunku. Waldemar Stelmach