Sezon rozpocznie się 21 listopada w niemieckim Klingenthal, na skoczni którą nasi zawodnicy znają bardzo dobrze, nie tylko z zawodów, ale i treningów. - Dobrze ją znamy, ale nigdy nie pałałem do niej wielką sympatią - powiedział dziennikarzom Kot na przedsezonowym spotkaniu. - Początek w Klingenthal ma specyficzną cechę: jest to jedna wielka niewiadoma. Warunki tam często mieszają. Dwa lata temu odbyła się tylko jedna seria, a Gregor Schlierenzauer z Andersem Bardalem zjechali na dół, bo powiedzieli, że w takich warunkach nie będą skakać - przypomniał nasz zawodnik. - Początek sezonu to też jedna wielka niewiadoma pod względem wyników, bo nie mamy porównania z innymi, nie wiemy, gdzie jesteśmy - dodał Kot. 24-letni skoczek nie może zaliczyć do udanych poprzedniego sezonu zimowego, ale latem startował udanie w Pucharze Kontynentalnym i wywalczył miejsce dla siebie i dla Polski w Pucharze Świata. - Cieszy mnie, że nie ma w sezonie imprezy centralnej - bo mistrzostwa świata w lotach nie są traktowane tak poważnie - gdyż jest możliwość od początku do końca skakać równo, zbierać punkty, a nie skupiać się na jednej imprezie - powiedział Kot o swoich planach na sezon 2015/16. - Fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani, żeby jechać Puchar Świata od początku do końca, czy to Japonia, Rosja, czy Polska. Wszyscy mają jednakowe warunki, tyle samo punktów. Jesteśmy gotowi i cieszymy się na każde zawody, które się odbędą - dodał nasz skoczek. Jakie są marzenia Kota przed sezonem? - Marzenia są wielkie, wolę mówić o celach, bo marzenia trzeba zawsze przekuwać na cele. Myślę o pojedynczych zawodach, szczególnie zależy mi na konkursach w Polsce, czy na Turnieju Czterech Skoczni. Chciałbym jak najwięcej razy dostać się do pierwszej dziesiątki. Będzie na to czas, konkursów jest sporo, aby tylko zdrowie i forma dopisały - podkreślił. Kot szeroko wypowiedział się na temat zmian w przepisach, dotyczących skoczków, które były testowane już podczas Letniej Grand Prix. - Zmiany idą w dobrym kierunku, ale potrzeba dopracowania. Często pierwsze pomysły nie są doskonałe, trzeba je testować i zmieniać - powiedział zawodnik. - Pomysł jest dobry, żeby mierzyć kombinezon tuż przed skokiem, aby był on przepisowy. Manipulacje były na tyle duże, że kombinezon podczas skoku, a kombinezon po skoku, podczas kontroli, wyglądał zupełnie inaczej - dodał Kot. Zmiany w przepisach są restrykcyjne. Zawodnicy nie do końca wiedzą, co im wolno, a czego nie. Gdzie się dotknąć, jaki ruch ręką, czy nogą zrobić, żeby nie być posądzonym o manipulowanie kombinezonem. - Pewne szczegóły trzeba określić. Do tej pory nie wiemy, gdzie możemy się dotknąć, gdzie nie. Interpretacja jest często dosyć subiektywna. Ktoś, kto obserwuje, może stwierdzić, że zawodnik manipulował kombinezonem, a drugi może stwierdzić, że on się tylko podrapał - powiedział Kot. - Zmiany są na plus i trzeba się do tego przyzwyczaić, bo na początku było ciężko pamiętać, co można, a co nie. Trzeba trenować kontrolę, bo umiejętność odpowiedniego stawania do kontroli jest podstawą - dodał. Waldemar Stelmach