Jeszcze kilka lat temu o prawo walki w konkursach Pucharu Świata regularnie rywalizowało ponad 60 zawodników, a na początku XXI wieku liczba ta potrafiła przekraczać nawet osiemdziesięciu. Tymczasem w obecnym sezonie obserwujemy bardzo niepokojący trend, którego kolejny dowód otrzymaliśmy właśnie w niedzielę. Wobec faktu, że Polska nie może już korzystać z puli krajowej i wystawia do rywalizacji "tylko" siedmiu skoczków, liczba zawodników zgłoszonych do kwalifikacji do niedzielnego konkursu wynosi zaledwie 50. Ich przeprowadzenie nie miałoby sensu, toteż organizatorzy przemianowali zmagania na "prolog". W przeszłości takie sytuacje zdarzały się incydentalnie i najczęściej podczas słabo obsadzonych zawodów np. w Japonii, gdzie nie każda kadra wysyłała swoich przedstawicieli. Teraz to już nagminne.50 zawodników przystąpiło do rywalizacji między innymi przed tygodniem, w Klingenthal. Wcześniej, w Willingen kwalifikacje przeprowadzono, ale rywalizowało w nich tylko 54 skoczków. Wcześniejsze konkursy? Lahti - 52 skoczków w kwalifikacjach, Zakopane - 56, Titisee-Neustadt - 50 (tam też odbył się prolog).Wobec tego zasadne staje się pytanie: czy kwalifikacje w ogóle są jeszcze potrzebne? A może całkowicie z nich zrezygnować? FIS powinien mieć z tego powodu niemały ból głowy. Tym bardziej, że spadająca liczba zawodników świadczyć może o tym, że maleć zaczyna także zainteresowanie samą dyscypliną.TC