W niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Hinzenbach Eirin Marii Kvandal zaliczyła bardzo poważny upadek podczas lądowania. Norweżka nie ustała skoku na odległość 88 metrów i opuściła zeskok na noszach w asyście służb medycznych. Jak się okazuje może to być koniec sezonu dla młodej zawodniczki. Już bezpośrednio po wypadku sugerowano, że mogło dojść do zerwania więzadeł w kolanie. Po najnowszym wpisie skoczkini w mediach społecznościowych wnioskować można coraz pewniej, że jej wyjazd na mistrzostwa świata do Oberstdorfu jest bardzo poważnie zagrożony. "Trzeci start w Hinzenbach zaliczony. Tym razem bez szampana. Najprawdopodobniej zerwałam więzadło i naderwałam łąkotkę. Wkrótce zrobię rezonans magnetyczny, więc dostaniemy odpowiedź. Dla mnie senon chyba się skończył" - napisała na Instagramie Kvandal. Jeszcze pod koniec stycznia Norweżka cieszyła się ze swojego pierwszego zwycięstwa w puchowym konkursie. Młoda zawodniczka przebojem wdarła się do światowej czołówki, pewnie rywalizując z najlepszymi paniami. Jej historia jest o tyle wzruszająca, że jeszcze niedawno mogła wcale nie skakać na nartach z uwagi na schorzenie kręgosłupa. Skoczkini przeszła operację oraz długą rehabilitację, aby móc powrócić do uprawiania ukochanej dyscypliny. To dla niej jako nastolatka wyprowadziła się z domu Trondheim, gdzie miała lepsze warunki treningowe. AB