Droga Kubackiego do mistrzowskiej formy wcale nie była łatwa. Nowotarżanin, pomimo wielu przeciwności, przez kilka lat uparcie dążył do celu. Im bliżej ma do "trzydziestki", tym bliżej na szczyt klasyfikacji generalnej PŚ. - Zaczął się rozpędzać na Turnieju Czterech Skoczni. Nie poddawał się mentalnie, poradził sobie z presją. Dzięki temu jest mocny teraz - mówił Adam Małysz o formie Kubackiego. Perfekcyjna sylwetka w locie "Orzeł z Wisły" zwrócił też uwagę na sylwetkę w locie, obytego z szybownictwem nowotarżanina. - Dawid leci niżej, ale dużo szybciej i ma świetną sylwetkę, robi tego słynnego "gąsiora", jest wyciągnięty na nartach i dlatego tak daleko odlatuje w drugiej fazie - zdradził przepis na sukces Kubackiego "Orzeł z Wisły". W tym sezonie Dawid ma wciąż do czego dążyć. Pomimo wielkich sukcesów w nowym roku, w "generalce" plasuje się na czwartym miejscu z dorobkiem 764 punktów. Aktualnym liderem jest Niemiec Karl Geiger z 886 punktami na koncie. - Dawid poczuł się pewnie w Turnieju Czterech Skoczni i zaczął się rozpędzać, dlatego jego forma stała się stabilna. Dwa razy drugie, potem trzecie i wreszcie pierwsze miejsce pokazywały, jak bardzo dobrze jest on przygotowany nie tylko fizycznie, ale i mentalnie - dodał o Kubackim Małysz. Kubacki to przykład "żelaznej głowy" w skokach narciarskich. Wtedy, gdy wielu zawodników odrzuciłoby już narty w kąt i machnęłoby ręką na wielkie sportowe marzenia, tkwiące w głowie od dzieciństwa, on uparcie dążył do celu i przez kilka kolejnych sezonów stopniowo, ukradkiem przebijał się do światowej czołówki. Eksplozja formy sprzed roku Jeszcze przed rokiem mało kto postawiłby pieniądze na Kubackiego u bukmachera, pewny tego, że osiągnie tak wielkie sukcesy, jak złoty medal mistrzostw świata albo zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Tymczasem nowotarżanin czaił się za plecami największych nazwisk, w tym za swoim kolegą z kadry Kamilem Stochem i w końcu "wyskoczył" na najwyższy stopień podium najważniejszych imprez świata. Trzydziestka, nie wypominając wieku, stuknie mu już w marcu. Zadebiutował w Pucharze Świata na swoim rodzinnym Podhalu - w Zakopanem. Wówczas, jak wielu raczkujących w pierwszej lidze zawodników, nie zdołał wywalczyć punktów, kończąc rywalizację na 49. miejscu. Od tego czasu minęło już 11 lat, a Kubacki przeszedł w tym okresie całą gamę emocji, prowadzącą do mistrzostwa. Laik siedzący przed telewizorem tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy, co kryje się pod sformułowaniem "11 lat ciężkiej pracy". To nie kilka skoków, siłownia, ćwiczenia, wyjazdy, które łączy się najpierw z życiem ucznia, a następnie z innymi obowiązkami, typowymi dla konkretnego wieku sportowca. Ten czas to okres przynajmniej kilku wyrzeczeń każdego dnia, opłacanych też huśtawką emocji. Droga do spełniania marzeń w sporcie jest niewątpliwie fascynująca, ale boli zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Siła mentalna zawodnika i to coś w jego charakterze są podwalinami każdego sukcesu. Gdy większość już dawno spisałaby siebie na straty, ta osoba mimo wszystko nadal drąży skałę i bywa, że wreszcie sięga po to, czego pragnie serce. Kubacki pierwsze pucharowe podium odnotował w 2017 roku w Oberstdorfie. Na pierwsze zwycięstwo czekał do stycznia 2019 roku. Wówczas zwyciężył w Predazzo - w tym samym miejscu, w którym rok później znalazł się w absolutnej czołówce i pokazał, że jest jednym z pretendentów do zdobycia "Kryształowej Kuli" w sezonie 2019/2020.