Sobotnią drużynówkę wygrali Norwegowie, a Polska zajęła drugie miejsce, ex aequo z Austrią. Żyła wypadł najsłabiej z "Biało-Czerwonych". Skoki na 121 i 116 m dałyby mu indywidualnie 22. miejsce. - Mój drugi skok chyba też trochę zaważył na tym, że nie wygraliśmy. Błędy się czasem też popełnia. Skok mógł być trochę lepszy i wiem, że stać mnie na lepsze. Ale jutro też jest dzień i do końca marca jeszcze kilka dni... - mówił Żyła po sobotnich zawodach. - Pierwszy skok nie był taki zły. W drugim coś nie zagrało. Przed samym odbiciem tak jakby na kolano poszło i... zaraz za progiem miałem trochę turbulencje. To wynikało z takiej "pompki" przed progiem - barwnie opowiadał nasz zawodnik. - Drugie miejsce napawa optymizmem. Zawsze to miejsce na podium i bardzo dobre, bo zaraz za zwycięzcą - mówił skoczek z Wisły. - Jeżeli chodzi o miejsce, to jak najbardziej jestem zadowolony, bo drugie miejsce na początek jest bardzo dobre - dodał. Żyła cieszy się, że inauguracja Pucharu Świata ma miejsce w Wiśle. - Tak, myślę, że mam najbliżej, nie muszę daleko jechać - śmiał się popularny "Wiewiór", krótko odpowiadając na pytanie o wiślańskie konkursy. - Tory lodowe? Mogę odpowiedzieć, jak już mam mikrofon, a poprzednia odpowiedź nie była satysfakcjonująca. Zmieniła się "ciutkę" ta skocznia. Ona zawsze była trochę inna. Poprzednie tory już nie nadawały się do użytku, były stare, zniszczone. Po zamontowaniu torów lodowych wydaje się, że jest trochę inny profil tej skoczni. Jest taka bardziej dynamiczna. Na pewno zmieniła się na plus. Bo tak - powiedział Żyła. Dziś o 15 w Wiśle rozpocznie się konkurs indywidualny. Transmisja w Eurosporcie. Z Wisły Michał Białoński i Waldemar Stelmach