Niedzielny konkurs wygrał Japończyk Junshiro Kobayashi, przed Kamilem Stochem i Austriakiem Stefanem Kraftem. Maciej Kot był siódmy po pierwszej serii, do podium tracił niespełna sześć punktów, a w czołowej dziesiątce znajdowało się aż pięciu "Biało-Czerwonych". Drugi skok (117,5 m) nie wyszedł jednak zakopiańczykowi i zamiast ataku na czołowe miejsca, spadł aż na koniec drugiej dziesiątki. - Z całego weekendu w Wiśle jestem bardzo zadowolony - powiedział Kot, który w sobotę wraz z zespołem zajął drugie miejsce w konkursie drużynowym A jednak na koniec przyszło małe rozczarowanie w postaci 19. lokaty indywidualnie. - Drugi skok w konkursie był najgorszym, jaki oddałem przez cały weekend - mówił Kot. - Ten skok zepsuł trochę ocenę całego weekendu, ale będę wyciągał wnioski z dziewięciu skoków, więc myślę, że ta ocenia i tak będzie dobra, bo trzeba szukać pozytywów - dodał. Kot nie szukał usprawiedliwienia choćby w postaci lekkiego wiatru, który nieco mieszał na skoczni. - Wiem, co się stało. Wiem, że to była moja wina i teraz trzeba ciężko pracować, żeby tę rezerwę wykorzystać. Z tak niskiej belki przy lekkim wietrze trzeba było skoczyć bardzo dobrze - powiedział. - Na pewno trochę jestem rozczarowany. Pierwsza dziesiątka spokojnie była w zasięgu, oddając takie skoki, jak w serii próbnej i pierwszej. Ale taki jest sport i na tym wysokim poziomie trzeba zawsze oddawać dwa równe skoki - podkreślił nasz zawodnik. - Obraz pierwszej dziesiątki jest taki, że są to aktualnie rzeczywiście najlepsi zawodnicy. Paru może miało pecha, bądź gorszy dzień, ale myślę, że konkurs był sprawiedliwy - podsumował. Z Wisły Michał Białoński i Waldemar Stelmach