Po skokach na 124 i 126 m Kot, indywidualnie, zająłby ósme miejsce w konkursie. Nie ukrywał, że na początku sezonu, na sztucznym śniegu, zawodnicy skakali nieco asekuracyjnie. - To był dopiero nasz czwarty, piąty, szósty skok na śniegu. A jednak to lądowanie różni się od tego na igielicie. Dlatego każdy z nas, myśląc w perspektywie długiego, ważnego sezonu, nie chciał ryzykować - powiedział zakopiańczyk. - Pół punktu czy punkt od każdego sędziego nie zrobiłby wielkiej różnicy. Jednak bezpieczeństwo też jest ważne i cieszymy się, że bezpiecznie przebyliśmy przez te zawody. Trzeba powiedzieć, że nasze lądowanie, nasz telemark nie wyglądał źle na tle rywali - dodał Kot. - To, co trenowaliśmy w lecie, już zaczyna funkcjonować. Ze skoku na skok będzie lepiej - powiedział. Polacy od roku nie schodzą z podium zawodów drużynowych, choć u siebie wygrać się nie udało. - Oczywiście, że jest lekki niedosyt, ale przede wszystkim pojawia się radość z tego, że jest podium, jest drugie miejsce przed własną publicznością, co jest zawsze dodatkową nobilitacją dla nas i podziękowaniem dla kibiców - powiedział Kot. - Jesteśmy sportowcami i każdy z nas chce walczyć o zwycięstwo, ale trzeba twardo stąpać po ziemi. Rywale nie śpią, też chcą wygrywać - dodał. - To jest dopiero początek sezonu, trzeba spokojnie do tego podejść i dalej ciężko pracować i wykorzystać rezerwy, które są. I w tych najważniejszych momentach pokazać rywalom, że jesteśmy mocni - podkreślił. Skoczek z Zakopanego u progu sezonu prezentuje stabilną formę. - Wejście w sezon jest takie, jakiego oczekiwałem. Nie stawiałem się tu w roli faworyta, bo mam jeszcze spory zapas i potencjał do wykorzystania. Jestem zadowolony, że skoki są równe i dobre. Ze skoku na skok poprawiam pewne rzeczy - powiedział. - W konkursie drużynowym były pewne elementy, z których można było wycisnąć trochę więcej, ale główne zadania wykonałem tak, jak trener ode mnie oczekiwał. Zaliczę ten dzień do bardzo udanych. Teraz czas na analizę i poszukanie tych drobnych rzeczy, które mogą dać kolejne metry - zapowiedział. Skoczka nie zaskoczyła sobotnia wygrana Norwegów. - Spodziewałem się, że Norwegowie będą skakać dobrze. Niemcy trochę zawiedli, ale ich strata punktowa była spowodowana przede wszystkim podpartym skokiem Marcusa Eisenbichlera. To była naprawdę duża strata, którą ciężko było odrobić. Może też siadł im trochę "team spirit" po tak dużej stracie - ocenił. Z Wisły Michał Białoński i Waldemar Stelmach