Niedzielne zawody Pucharu Świata wygrał Austriak Stefan Kraft. Ósmy był Kamil Stoch - najlepszy z "Biało-czerwonych". Kubacki w pierwszej serii skoczył 126 m, co dawało mu 26. miejsce. W drugiej próbie dołożył tylko półtora metra, ale pozwoliło mu to awansować aż o dziesięć pozycji. Po swoim drugim skoku Polak musiał długo stać na mrozie na miejscu przeznaczonym dla lidera, lecz, co zrozumiałe, nie zmartwiło go to wcale. - To przyjemne oczekiwanie - powiedział po zawodach. - Warunki nie były korzystne. W obu moich skokach miałem trochę pecha. W drugiej serii udało się trochę poprawić odległość. Zawsze chciałoby się latać na sam dół. Warunki trochę mi nie pozwoliły - stwierdził Kubacki. - To, co sobie zaplanowałem, zostało wykonane. Nie ma powodu do zmartwień - zaznaczył nasz skoczek. Magia Zakopanego go zmobilizowała, czy raczej sparaliżowała? - Kibice dodają skrzydeł. To jest budujące, jak widzimy, ilu kibiców tutaj przyjeżdża, ile osób nam kibicuje i życzy nam wszystkiego najlepszego z całego serca - cieszył się Kubacki. Na jakim etapie jest nasz skoczek, który, podobnie jak reszta kadry, sezon zaczął średnio. - To nawet nie było średnio - nie ukrywa zawodnik. - Ale wiem, dlaczego tak było. Zajęło trochę czasu, zanim to sobie przeanalizowałem. Doszedłem do tego, co i jak nie grało - stwierdził Kubacki. - Od jakiegoś czasu skoki wychodzą mi bardzo fajne, Puchar Kontynentalny w Garmisch-Pertenkirchen, MŚ w lotach i teraz Zakopane, więc jestem zadowolony z tego, w jakim kierunku idzie praca i będę to kontynuował - powiedział. - Oczekiwania, jakie sobie postawiłem, mnie przytłaczały i przez jakiś czas nie chciałem się do tego przyznać sam przed sobą. Gdy sobie to uświadomiłem, dużo łatwiej mi się skacze - ujawnił. - Myślę, że będziemy mieli okazję przynieść kibicom jeszcze sporo radości w tym sezonie - podsumował Kubacki. Z Zakopanego Waldemar Stelmach