Ziobro na pierwszym piątkowym treningu zajął 72. miejsce po skoku na 93,5 m. W drugiej serii wylądował na 101. metrze i był 70. Nie udały mu się też kwalifikacje do niedzielnego konkursu indywidualnego. 106 m i 65. miejsce to wynik Polaka. - Ani jeden skok tutaj dzisiaj nie był mój, ani taki, na jaki mnie stać. Jest tak a nie inaczej. Świat nie kończy się na skokach i żyjemy dalej - mówił Ziobro w rozmowie z Eurosport.Interia.pl zaraz po kwalifikacjach. 26-letni skoczek miał nieudaną końcówkę poprzedniego sezonu, a na starcie przygotowań do kolejnego został przesunięty do kadry B. Nie od razu wznowił treningi, zastanawiał się, czy kontynuować karierę, a wielki żal ma do dzisiaj. - Łatwo jest kogoś oceniać z boku. Sytuacja jest prosta: jakbyś pracował cały rok i dawał z siebie wszystko, a na koniec ktoś by ci powiedział "słuchaj, dzisiaj nie dostaniesz wypłaty, idź do domu, za darmo", to różne myśli, by ci przez głowę przechodziły - mówił nam szczerze Ziobro. - Jeśli chodziłbyś z tym mikrofonem cały rok, a na koniec ktoś by ci powiedział "nie mam dla ciebie wypłaty", też zastanowiłbyś się, co robić dalej - jeszcze bardziej obrazowo przedstawiał rozczarowanie, jakie przeżył. - Sytuacja jest ciężka - nie ukrywał. - Problem jest bardziej złożony i to nie jest prosta sprawa - dodał skoczek, który w przeszłości, gdy był kompletnie bez formy, zastanawiał się już nad zakończeniem przygody ze sportem. Ziobro trenuje z kadrą B prowadzoną przez Czecha Radka Żidka i, jak twierdzi, jest zadowolony z tej współpracy. - Sytuacja w kadrze B jest bardzo dobra. Nie ma też co doszukiwać się problemów z atmosferą - zapewnił. Dla naszego skoczka przygoda z inauguracyjnym weekendem PŚ w Wiśle zakończyła się po pierwszym dniu. Z Wisły Michał Białoński, Waldemar Stelmach