Według wielu zapytanych osób, radości ze wspólnego kibicowania skoczkom nie zakłóciła nawet pogarszająca się z minuty na minutę pogoda. Z tego powodu odwołano serię próbną, aby ostatecznie, po wielu przerwach spowodowanych m.in. silnymi podmuchami wiatru, zakończyć konkurs po pierwszej kolejce. "Do pełni szczęścia brakowało dobrej pogody, ale organizatorzy rekompensowali to jak mogli chociażby poprzez świetną muzykę" - mówili członkowie fanklubu Kamila Stocha z Proszowic. Dobrze bawiła się także grupa kibiców z Krakowa. "Mimo wiosennej aury, wiatru, mżawki i problemów z przeprowadzeniem zawodów - było świetnie. Oczywiście zawsze dopingujemy wszystkim, ale całym sercem jesteśmy z naszymi skoczkami. Po dzisiejszym dniu czuję, że wszyscy będziemy mieć problemy z gardłem" - powiedziała Barbara. Siostry Ania i Marta z Sopotu spędzają w Zakopanem ferie zimowe. "Mieliśmy przyjechać w poniedziałek, ale postanowiliśmy po raz pierwszy zobaczyć konkurs na żywo. Mimo jego przerwania nie jesteśmy zawiedzione - było naprawdę super". Ich ojciec dodał, że trochę obawiał się o bezpieczeństwo córek. "Muszę jednak powiedzieć, że kibice tej dyscypliny są mili, więc nie było żadnych burd". "Ja jestem tu po raz ósmy i zawsze dobrze się bawię, ponieważ organizacja zawodów i całej ich otoczki są świetne" - oceniła Urszula z Płocka. Gosia przyjechała na pucharowe zawody do Zakopanego po raz drugi. "Jestem tu, ponieważ już rok temu przekonałam się, że żadna transmisja nie oddaje nawet ułamka panującej tu atmosfery. Było świetnie i zamierzam być na każdym następnym konkursie w Zakopanem" - zapewniła mieszkanka miejscowości Haźlach w województwie śląskim. Część z kibiców była jednak odmiennego zdania i opuściła trybuny jeszcze podczas trwania pierwszej serii. "Mieliśmy nadzieję na zobaczenie obu kolejek, ale nie w tak loteryjnych warunkach! Wychodzimy wcześniej, ponieważ jesteśmy bardzo zawiedzeni samym widowiskiem, ale też przemoknięci i zmarznięci" - uzasadnili swoją decyzję kibice, którzy do Zakopanego przyjechali z okolic Nowego Sącza. Podobnego zdania była kolejna grupka z Krakowa. "Powinni byli odwołać wszystko już po pierwszych poważnych problemach. Prowadzenie tej imprezy na siłę nie sprawiło przyjemności ani nam, ani tym bardziej skoczkom. Nieważne czy druga seria będzie czy też nie". Niedzielny konkurs indywidualny PŚ z trybun oglądało około 24 tysiące kibiców. Na ulicach i łąkach wokół Wielkiej Krokwi zgromadziła się co najmniej połowa tej liczby. W mieście porywy wiatru halnego osiągały od 30-50 km/h, wysoko w Tatrach natomiast od 80 do 100km/h.