Polak, jak pięciu innych zawodników, musiał oddać aż trzy skoki konkursowe! Oczywiście do końcowej noty zaliczono tylko dwa z nich, a wszelkie zamieszanie zostało wywołane przez obfite opady śniegu. 30. po pierwszej serii Zniszczoł rozpoczynał rywalizację w drugiej serii. Poradził sobie bardzo dobrze, skoczył 92 m i awansował o kilka pozycji, gdyż zasiadający po nim na belce zawodnicy poradzili sobie znacznie gorzej. Wyrównaną i bezpieczną rywalizację utrudniały jednak opady, dlatego jury zdecydowało się zrestartować drugą serię. - To niecodzienna i bardzo męcząca sytuacja. Decyzja zapadła bardzo szybko. Początkowo mieliśmy ponownie oddać skoki jako ostatni zawodnicy, ale okazało się, że wystąpimy przed czołową dziesiątką. Wszystko odbywało się bardzo szybko - mówił po zawodach Zniszczoł w rozmowie z TVP Sport. Nasz reprezentant początkowo mógł mieć żal do jury, gdyż restart drugiej serii mógł spowodować, że ostatecznie nie zdoła awansować z 30. pozycji. Jakie odczucie towarzyszyły mu po ogłoszeniu werdyktu? - Pomyślałem: Co za dziady. Skok był naprawdę bardzo fajny, odległość na małej skoczni też satysfakcjonująca. Byłem zadowolony, lecz niestety bardzo szybko zapadła taka decyzja. Na większej skoczni wszystko byłoby przeciągane lub nie zwracano by na to uwagi, choć opad śniegu był dosyć mocny. Po trzech minutach jednak ustał - stwierdził Zniszczoł. Na szczęście ostatecznie nasz reprezentant i tak zdołał znacznie poprawić swoją lokatę. Jednym z tych, którzy musieli powtarzać swój skok był także Roman Koudelka. Czech pierwotnie osiągnął jedynie 77,5 m, a po swojej próbie popukał się po głowie, sugerując że kontynuowanie zawodów w takich warunkach nie jest roztropnym pomysłem. Zniszczoł, jak sam przyznał, nie zauważył jego reakcji, lecz uważa, że skoczkowie powinni się powstrzymać przed tego typu gestami. - Nie wiem, nie widziałem tego. Myślę, że takie gesty każdy zawodnik powinien zachować dla siebie. Można okazać jakoś swoje niezadowolenie, ale poza obiektem sportowym. To są emocje, każdemu się zdarza. Oczywiście, na skoczni mogło być niebezpiecznie, ale jak widzieliśmy, po dosłownie trzech minutach przestało padać - podkreślił 25-latek. Poza Zniszczołem punkty Pucharu Świata wywalczyło także czterech innych Polaków - aż trzech z nich uplasowało się w pierwszej dziesiątce. Kamil Stoch był szósty, Dawid Kubacki ósmy, Piotr Żyła dziewiąty, a Jakub Wolny zakończył rywalizację na 20. lokacie. Już w sobotę o 12.45 rozpocznie się kolejny konkurs indywidualny na skoczni w Rasnovie, który poprzedzą kwalifikacje. Ich start zaplanowano na godzinę 11. TB