Już w serii próbnej Kamil Stoch zgłosił akces do zwycięstwa w konkursie. "Orzeł z Zębu" popisał się lotem z 15. belki na odległość 140,5 m i wyprzedził wszystkich rywali. Drugie miejsce zajął skaczący z wyższej o dwie platformy startowej Słoweniec Timi Zajc (143,5 m), a trzeci był zwycięzca wczorajszych kwalifikacji i lider "Willingen Five" Markus Eisenbichler. W konkursie Stoch też był bliski, by pozbawić rywali wszelkich złudzeń. Obrońca "Kryształowej Kuli" prowadził po pierwszej serii, oddając imponujący skok na 144,5 m. Polakowi taką samą odległością odpowiedział Ryoyu Kobayashi, ale otrzymał notę niższą o trzy punkty i zajmował drugie miejsce. Trzeci, ze stratą 0,2 pkt do Japończyka, był Niemiec Karl Geiger (142 m). Nas cieszyły także kolejne lokaty "Biało-Czerwonych", bo czwarty był Dawid Kubacki (144 m), a piąty Piotr Żyła (142 m). Do finału awansował także 14. Stefan Hula (137,5 m). Niestety świetnych skoków z drużynówki nie powtórzył Jakub Wolny (126 m), który razem z Maciejem Kotem (125 m) oddał tylko po jednej próbie. Dużą sensacją był brak awansu do "30" pierwszego lidera cyklu Willingen Five" Markusa Eisenbichlera. Niemiec zakończył konkurs na 36. miejscu. Seria finałowa miała niezwykle emocjonujące zakończenie po tym, jak fenomenalnym lotem popisał się Geiger. Atakujący z trzeciego miejsca Niemiec poszybował na 150,5 m i stało się jasne, że Kobayashi i Stoch musieliby "zakręcić" się wokół rekordu obiektu, który wynosi 152 m. Japończyk nie przedarł się na prowadzenie (143 m), a pierwszego miejsca nie obronił także Stoch. Lider naszej kadry skoczył 144,5 m, otrzymał wysokie noty, ale zabrakło mu czterech punktów, by przynajmniej zrównać się z Geigerem. Tuż za podium uplasowali się, zmieniając się tylko pozycjami w stosunku do pierwszej serii, Żyła i Kubacki. Dla Stocha było to 66. w karierze podium zawodów tego cyklu. Trzykrotny mistrz olimpijski ma aktualnie w dorobku 33 zwycięstwa, 18 drugich lokat oraz 15 trzecich. Dzięki drugiemu pucharowemu zwycięstwu w karierze Geiger został nowym liderem cyklu "Willingen Five", z dorobkiem 465 punktów. Drugi jest Kobayashi (strata 1,9 pkt), trzeci Żyła (-6,4), a czwarty Stoch (-10,1 pkt). Przebieg pierwszej serii Konkurs rozpoczął się z 17. belki startowej, a otworzył go skok aktualnego mistrza świata juniorów Thomasa Aasena Markenga. Norweg na największej dużej skoczni świata (HS-145) popisał się odległością 132 m, uzyskując notę 120,2 pkt. Na belce z kolei zabrakło mającego numer startowy 4 Fina Eetu Nousiainena, który jeszcze przed skokiem został zdyskwalifikowany. Następnie przyszedł czas na Słoweńca Żigę Jelara i 21-latek objął prowadzenie osiągnąwszy odległość 134,5 m (nota 128,3 pkt). Szybko pojawiła się informacja o drugiej dyskwalifikacji, a los Nousiainena za nieprzepisowy kombinezon podzielił Czech Lukas Hlava. Euforią znów nie powiało po skoku Macieja Kota. Nasz zawodnik jednak nie trafił na dobre warunki (ponad 10 pkt rekompensaty za wiatr) i po skoku na 125 m plasował się na czwartym miejscu (112,3 pkt), co dawało mu tylko teoretyczną szansę na awans do serii finałowej. To, że w niekorzystnych warunkach da się daleko skakać, pokazał Jernej Damjan. Słoweniec miał znacznie niekorzystniej wiejący wiatr od Polaka, a mimo to doleciał do 132 m, co pozwoliło mu wyprzedzić rodaka Jelara o 3,9 pkt. Znakomicie, oddając najdłuższy dotąd skok, spisał się komfortowo czujący się na obiekcie w Willingen Stefan Hula. Weteran naszej kadry poleciał na 137,5 m i o 1,9 pkt wyprzedził Damjana, obejmując prowadzenie w konkursie. Prowadzenie Huli dobiegło końca po skoku Daiki Ito i Japończyk został pierwszym zawodnikiem z pewnym awansem do drugiej serii. 33-latek wprawdzie skoczył krócej od Polaka o trzy metry, ale miał bardzo niekorzystny wiatr, wobec czego objął prowadzenie z przewagą 1,2 pkt. A już po następnym skoku, zupełnie nieudanym w wykonaniu Norwega Andersa Fannemela, Hula zapewnił sobie miejsce w najlepszej "30". Fantastycznie, trafiając niemal idealnie w próg, zaprezentował się Richard Freitag. Niemiec poszybował na 144 m i naturalnie przedarł się na pierwsze miejsce, zwalniając na prowadzeniu Simona Ammanna z przewagą 7,5 pkt.Niestety rozczarowująco słabo zaprezentował się Jakub Wolny. Polak, po kapitalnych wczorajszych skokach, dziś zaczął konkurs od odległości 126 m i zaczął drżeć o awans do serii finałowej. Z notą 117,4 pkt był szóstym oczekującym zawodnikiem, a do grupy skoczków zdyskwalifikowanych dołączył Austriak Jan Hoerl. Od skoku Anttiego Aalto jury podjęło decyzję o obniżeniu platformy startowej o jeden stopień, co przekładało się na rekompensatę 4,4 pkt. Fin spisał się bardzo dobrze (136 m), co dawało mu bardzo spokojny awans do drugiej serii. Prowadzenie Freitaga trwało bardzo długo, aż w końcu wyprzedził go z nr 40 rodak Karl Geiger. Uzyskał wprawdzie dwa metry miej, ale dodatki za niższą belkę i niemal dwa razy więcej punktów za niekorzystny wiat,r pozwoliły mu umościć się na pierwszym miejscu, z przewagą 5,4 pkt. Wielki zawód swoim miejscowym fanom sprawił Stephan Leyhe, który doleciał tylko do 125 m, co nie mogło mu dać awansu do finału. Po słabym skoku Roberta Johanssona, bardzo zadowolony z siebie miał prawo być Dawid Kubacki. Polak poszybował na 144 m, co przełożyło się na 149,8 pkt i wyprowadziło go na drugie miejsce. Fantastyczne noszenie złapał także Piotr Żyła i w równie imponującym stylu pofrunął na efektowną odległość 142 m. Wiślanin uplasował się za plecami Kubackiego, ze stratą 2,2 pkt do rodaka. Z kolei dużą stratę poniósł Stefan Kraft, lądując bliżej od Kubackiego o niespełna dziesięć metrów, co spuściło go pod koniec drugiej dziesiątki. Znów genialnie, ku radości polskich fanów, spisał się Kamil Stoch. Nasz Orzeł zaliczył znakomitą odległość 144,5 m, dzięki czemu z notą 154,2 pkt został nowym liderem konkursu, wyprzedzając o 3,2 pkt Kobayashiego. Japończyk uzyskał identyczną odległość co nasz mistrz, ale otrzymał niższe noty i o trzy punkty uplasował się za trzykrotnym mistrzem olimpijskim. Trzecie miejsce po pierwszej serii zajmował Geiger, a tuż za podium plasowali się Kubacki i Żyła. Do serii finałowej awansował jeszcze Hula, a przepadli Wolny i Kot. Swoistą sensacją był fakt, że dopiero 36. miejsce z wynikiem 125,5 metra zajął Eisenbichler, a to oznaczało, że Niemiec ekspresowo pożegna się z pozycją lidera cyklu "Willingen Five". Przebieg serii finałowej Druga seria rozpoczęła się, podobnie jak pierwsza, z 17. belki startowej od skoku Viktora Polaszka. Czech poprawił się o kilka metrów, lądując na 133. m. Kibice bardzo szybko mogli raczyć się "bombą", którą odpalił Norweg Halvor Egner Granerud, frunąc aż na 144 m. W niemal bezwietrznych warunkach jeszcze bardziej imponującą odległością (145,5 m) odpowiedział Philipp Aschenwald, ale plasował się na drugim miejscu, ze stratą dwóch punktów. Po grupie dziesięciu zawodników, jury skróciło rozbieg o jeden stopień, a zatem od tego momentu rekompensata za niższą prędkość najazdową wynosiła 4,4 pkt. Drugą dziesiątkę otworzył skok Anttiego Aalto na 133,5 m. Wysoko zawieszoną poprzeczkę miał Stefan Hula, walczący o wyprzedzenie Stefana Krafta. Polak niestety w trudnych warunkach nie doleciał do wyznaczonej komputerowo zielonej linii, a co więcej poniósł dotkliwe straty. Skok na odległość 129 m dawał mu dopiero dziewiąte miejsce.Tuż po Huli popis dał Killian Peier, ale nie wiało mu tak niekorzystnie, o czym świadczyła znacznie niższa rekompensata za wiatr. Szwajcar wykorzystał warunki i poszybował na 145,5 m, co dawało mu prowadzenie, z przewagą aż 11,7 pkt nad Kraftem. Najlepsza "10" rozpoczęła skakanie z 10. platformy (bonifikata 8,8 pkt) i Johann Andre Forfang, otwierający tę grupę, zameldował się na drugim miejscu (139,5 m), tracąc 5,3 pkt do Peiera. Pierwszym liderem, z obniżonej belki, został Rosjanin Jewgienij Klimow, przekładając noszenie na odległość 143 m (289,2 pkt). W gronie zawodników walczących o zwycięstwo znów wybornie spisał się Niemiec Freitag, po skoku na 140 m wyprzedzając o 2,2 pkt Klimowa. Najlepszą piątkę otworzył, w niesprzyjających warunkach, Piotr Żyła. Mimo to wiślanin zademonstrował klasę, uzyskując aż 141,5 i o 6,5 pkt został nowym liderem konkursu. Do końca o odległość walczył Dawid Kubacki, przez to lądowanie nie było perfekcyjne, ale nowotarżanin też "wyciągnął" 141,5 m, zajmując miejsce za Żyłą. Po chwili nieprawdopodobny lot oddał Geiger, który wprost pofrunął na 150,5 m (311,1 pkt). Niemiec bezdyskusyjnie został liderem i bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę Kobayashiemu i Stochowi. Japończyk oddał bardzo daleki skok przy niekorzystnych podmuchach, ale nie doleciał do zielonej linii (143 m) i był za Niemcem. Kamil Stoch podniósł wszystkim ciśnienie, bo wylądował w miejscu, które nie dawało pewności, czy utrzyma prowadzenie w konkursie. Zaczęło się nerwowe oczekiwanie na odległość, w końcu komputer pokazał 144,5 m, co sklasyfikowało Polaka na drugie miejsce ze stratą czterech punktów do Geigera. Czwartą lokatę zajął Żyła, na piątym zawody zakończył Kubacki, a 22. był Hula. AG